Bolączką Kolumbii jest nie tylko konflikt zbrojny z lewacką partyzantką, ale konflikt społeczny związany z takimi problemami, jak ubóstwo, podział bogactw czy ziemi. Zwrócił na to uwagę podczas sesji plenarnej tamtejszego episkopatu jego przewodniczący. Abp Rubén Salazar Gómez wyraził nadzieję, że nowy kolumbijski prezydent zadba o zapewnienie wszystkich warunków koniecznych, by kraj wyszedł z konfliktu.
Prezydent Juan Manuel Santos Calderón spotkał się we wtorek 8 lutego z obradującym od 7 do 11 lutego w stołecznej Bogocie episkopatem. Było to jego pierwsze od czasu objęcia pół roku temu urzędu szefa państwa oficjalne spotkanie z biskupami. W rozmowie z prezydentem poruszyli oni nie tylko sprawy związane z konfliktem zbrojnym i problemami społecznymi. Wyrazili też troskę o oświatę i o pomoc humanitarną dla ofiar klęsk żywiołowych, zwłaszcza powodzi.
11 lutego, w ostatnim dniu obrad, kolumbijscy biskupi spotkali się też z ministrem obrony, komendantem wojska i szefem policji. Wyrazili oni gotowość rozwijania we współpracy z Kościołem programów demobilizacji partyzantów i ich powrotu do społeczeństwa. Podkreślali kryzys wartości i konieczny wkład Kościoła w moralną odbudowę kraju. Szef policji zwrócił uwagę na związek handlu narkotykami z grupami przestępczymi i jego wpływ na pogłębienie konfliktu społecznego oraz zbrojnego. Zapewnił też o współpracy sił policyjnych z programami kościelnej pomocy dla poszkodowanych przez klęski żywiołowe.
Biskupi dokonali analizy sytuacji konfliktowych w Kolumbii. Jedną z nich jest konflikt zbrojny. Według oficjalnych obliczeń powoduje on co roku 10 proc. przypadków gwałtownej śmierci. Pozostałe związane są jednak z różnymi formami przestępczości, takiej jak walka o kontrolę nad handlem narkotykami czy działalność nielegalnych band. Szacuje się, że 20 do 30 proc. ich członków to dzieci obojga płci, wciągane do nich średnio w wieku 13 lat. Liczba porwań w tym południowoamerykańskim kraju wzrosła w ubiegłym roku o 32 proc., osiągając liczbę 282 uprowadzeń (w porównaniu z 213 w 2009 r.). 57 proc. porwań ludzi przypisuje się pospolitej przestępczości, 23 proc. partyzantce FARC, 12 proc. drugiemu co do wielkości lewackiemu ugrupowaniu o nazwie Armia Wyzwolenia Narodowego (ELN), a 7 proc. – nowopowstającym bandom złożonym z handlarzy narkotykami i byłych członków grup paramilitarnych.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.