Przy pełnej sali konferencyjnej w środę w Sejmie odbył się pokaz filmu "Czarny czwartek - Janek Wiśniewski padł" w reż. Antoniego Krauze . "Film jest przejmujący i oddaje realia tamtych czasów" - ocenił po projekcji marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
"Film jest świetny zarówno pod względem artystycznym jak i historycznym. Jestem zaskoczony, że film fabularny tak dobrze pokazał wymiar historyczny. Byłem bardzo blisko tamtych wydarzeń, dla mnie to kawałek mojego życia. Wielu ludzi pokazanych w filmie znałem osobiście. Podczas tamtych zamieszek zginął także mój kolega. Moim zdaniem należy szukać winnych tamtej tragedii. Niestety nie ma żadnych niezbitych dowodów wskazujących sprawców" - powiedział PAP Borusewicz.
Jak zaznaczył, wydarzenia grudnia 70. są bardzo ważne dla historii Polski. "Gdyby nie grudzień 70. który był klęską, nie byłoby sierpnia 80" - dodał.
Wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (SLD) powiedział, że historię wydarzeń z grudnia 70. powinien znać każdy Polak. "Dzisiejsza projekcja pokazała dramat ludzi tamtych czasów. Nieludzko traktowano rodziny ofiar, żałoba była na rozkaz. Nie należy jednak pod wpływem tego filmu wpadać w histerię tworzenia podziałów jak np. przed pomnikiem Ofiar Grudnia. Historia nigdy nie jest jednoznaczna, można spoglądać na nią rozmaitą optyką, ale żal tamtej historii powinien zostać wspólny" - znaczył.
Antoni Macierewicz (PiS) powiedział PAP, że film łączy dwa porządki: artystyczny oraz dokumentalny. "To wspaniała metoda przywoływania czasu, zarówno dla tych, którzy go pamiętają osobiście, jak i dla młodszych. Wzruszenie po projekcji jest duże. Film bardzo trafnie oddaje charaktery robotników, jak również aparatu komunistycznego. Film przywołuje osobiste doświadczenia" - mówił wyraźnie wzruszony poseł.
Również Andrzej Jaworski (PiS) uważa, że "film jest genialnie nakręcony". Jego zdaniem jednak, zabrakło elementu związanego z generałem Wojciechem Jaruzelskim, który - jak mówił - jest osobiście odpowiedzialny za rozkaz oddania strzałów do robotników, bez ostrzeżenia. "Uważam, że jest to duża rysa na filmie, traktując go jako dokument" - powiedział PAP Jaworski.
Po projekcji filmu posłowie mogli porozmawiać m.in. z reżyserem filmu oraz z niektórymi aktorami, którzy w nim grają.
"Czarny czwartek" to jeden z bardziej oczekiwanych polskich filmów w ostatnim czasie. Antoni Krauze przypomina jedną z tragiczniejszych historii PRL-u, czyli brutalną pacyfikację gdyńskich stoczniowców przez oddziały wojska i milicji w 1970 roku. Główne postacie w filmie zagrali: Michał Kowalski jako Brunon Drywa, Marta Honzatko jako Stefania Drywa. Muzykę do filmu skomponował Michał Lorenc. "Balladę o Janku Wiśniewskim" - zaśpiewał Kazik Staszewski.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.