Choć brzmią alarmy, nie ma wybuchów i panuje względny spokój.
Żytomierz jest obecnie wolny od bombardowania. Choć brzmią alarmy, nie ma wybuchów i panuje względny spokój. Siostry nazaretanki od początku wojny współpracują z lokalnym oddziałem Caritas. „W trudnym położeniu, niezmiernie ważna jest modlitwa, to ogromne wsparcie” – mówi s. Franciszka Tumaniewicz ze zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.
Do wybuchu wojny s. Franciszka pracowała w sądzie biskupim. Jak przyznaje, aktywne, spokojne i zaplanowane życie, wypełnione pracą, spotkaniami z rodzinami i młodzieżą, uległo diametralnej zmianie. „Wszystko musiałyśmy pozmieniać, przeformatować” – opisuje nazaretanka. Od trzech tygodni razem z siostrami ze wspólnoty włącza się w pomoc niesioną przez Caritas, która obecnie jest dwutorowa. Z jednej strony trwa towarzyszenie ludziom starszym, chorym i samotnym, zdobywanie dla nich leków i żywności. Z drugiej, Caritas przyjmuje i dostarcza w kilku województwach transporty pomocowe m.in. z Ukrainy i z Polski, m.in. z polskiego oddziału Caritas z Lublina. W drugim tygodniu wojny o pomoc żywnościową zaczęły prosić domy dziecka, domy starców i domy opieki społecznej. „Od rana do wieczora coś się dzieje, ludzie dzwonią i przychodzą. Czasem zapominam, jaki jest dzień tygodnia, wiem jedynie, że jest np. 24 dzień wojny” – mówi zakonnica.
S. Franciszka przyznaje, że ogłoszenie przez Papieża zawierzenia Ukrainy i Rosji Matce Bożej, było dużym zaskoczeniem. „Wszyscy czuli, że coś musi się wydarzyć, coś musi się zmienić”. Siostry już przed wojną rozpoczęły modlitwę różańcową, łącząc się codziennie online ze znajomymi rodzinami. Z czasem modlitwa przerodziła się w sieć obejmującą ludzi na całym świecie.
„16 lutego, kiedy jeszcze było spokojnie, rozpoczęliśmy wspólny różaniec online, na Zoomie. Połączyliśmy się z rodzinami, które były w Żytomierzu, ale każdy siedział ze strachu w domu. Po tym różańcu była propozycja żeby spotkać się następnego dnia, i kolejnego. Początkowo była to modlitwa rodzin, które się znają. Szybko dowiedziały się jednak o tym nasze siostry z Rzymu, a potem z Polski. Teraz każdego wieczora łączymy się codziennie – włączają się wspólnoty sióstr z całego świata: z Afryki, Ameryki, Białorusi, Australii, Włoch, Zambii. Łączą się też świeccy. Od kilku dni łączą się aktywnie ludzie z Ameryki. To dla nas ważne, że mamy sąsiadów na Zachodzie, którzy wspierają nas, pomagają, modlą się za nas. Takich modlitw jest teraz bardzo dużo. Ludzie łączą się przez Internet, by się nawzajem wspierać. Wczoraj było 130 połączeń z różnych wspólnot i rodzin, było około 300 osób. Przez ten miesiąc modlitwy ten różaniec stał się bardzo międzynarodowy. Ta modlitwa jednoczy. Wczoraj łączyła się z nami kolejny raz rodzina, która jest rozdzielona, mąż w Żytomierzu, żona z Polski. Inna rodzina, która pomaga przy Caritasie: rodzice zostali tutaj, dzieci wysłali do Polski, łączą się razem i modlą się, widzą swoje dzieci. Ta modlitwa jest ogromnym wsparciem.“
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.