Wojna na Ukrainie to nie tylko dramat dwóch słowiańskich narodów, które mogłyby żyć w pokoju, ale rozdzieliła je wojna. To także dramat podzielonych rodzin, które znalazły się po dwóch stronach barykady.
Na Ukrainie, zwłaszcza w jej wschodniej części żyło wiele rodzin mieszanych: ukraińsko – rosyjskich. Wojna zachwiała relacjami rodzinnymi i postawiła ludzi przed trudnymi wyborami. „Są u nas dwie rodziny z Kijowa. Mężowie, żona, dzieci. Razem 8 osób. Bardzo mnie to zastanawia, jak rodzina może być tak podzielona – mówi o. Paweł Odój OFM Conv., duszpasterz w parafii św. Antoniego we Lwowie. – Opowiadają, że mają bliskich krewnych w Rosji. Oni są po tej stronie, a tamci są po tamtej. W znaczeniu dosłownym i symbolicznym. Krewni, którzy mieszkają w Rosji, opowiedzieli się po stronie Rosji, a ci których mamy u siebie, są po stronie Ukrainy. Chcą bronić Ukrainy i kochają swoją ojczyznę. Tamci natomiast stoją sercem za Putinem i za wojskiem rosyjskim. To jest dla nich bardzo trudne. Przecież są to krewni, których kochają. Ale tak naprawdę, te rodziny stoją po dwóch stronach barykady.
Również na łonie prawosławia daje się obecnie zauważyć podział. Wiele wspólnot prawosławnych na terenie Ukrainy, uznających do tej pory jurysdykcję Patriarchatu Moskiewskiego, ogłosiło swoje odejście od prawosławia rosyjskiego.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.