Często to dzieci dają dorosłym lekcję największej miłości, czułości i odwagi.
Jego świadectwo poruszyło sto tysięcy młodych Włochów, którzy przybyli do Watykanu na pierwsze popandemiczne spotkanie z Franciszkiem. Patrząc na wypełniony do ostatniego miejsca Plac św. Piotra w sercu rosła nadzieja, że trudne chwile izolacji i samotności już za nami. Tę radość spotkania papież skomentował jakże trafnym zdaniem: „Ten plac był zgłodniały waszej obecności, dziś ponownie jest nią syty”. Chwilę wcześniej świętujący plac zamilkł, a z oczu wielu płynęły łzy wzruszenia, gdy 12-letni Mattia Piccoli opowiadał o tym, jak stał się Aniołem Stróżem swego taty. Musiał szybko dorosnąć, by pomóc mu stawić czoło szybko postępującej chorobie Alzhaimera. – Nigdy niczego nie zrobiłem wbrew własnej woli czy dlatego że mi kazano, pomagam tacie z miłości, myśląc o tym wszystkim, co on zrobił dla mnie – mówił poruszony Mattia.
O tym, że dzieje się coś niedobrego rodzina przekonała się, gdy chłopak miał zaledwie 6 lat. Tata Paolo zapominał odebrać syna ze szkoły, czy kupić rzeczy, o które prosiła go żona. Choroba sprawiała, że umysł izolował go we własnym świecie, w którym nie było już miejsca na pamięć o rodzinie i doświadczonej w niej miłości. Tej miłości nie zapomniał jednak mały Mattia, który z wielkim uporem i czułością był przy tacie, który coraz mniej rzeczy mógł zrobić samemu. – Pomagam tacie wziąć prysznic, kiedy trzeba zawiązuję mu buty, niosę wsparcie, gdy nie wie, gdzie się znajduje – mówił nastolatek. Mattia z miłością zaopiekował się tatą. Prowadzi go po ścieżkach życia, którymi jeszcze kilka lat wcześniej prowadził go ojciec. Swym rówieśnikom mówił, że siłę czerpie z rodziny, gdzie z mamą i drugim bratem wzajemnie się wspierają, oraz z wiary. – Gdy jest mi trudno pamiętam, że tato miał dla mnie zawsze czas i to właśnie on nauczył mnie solidarności i tego, że ludziom trzeba pomagać oraz, że to modlitwa daje siłę – mówił chłopak wspominając wizyty z ojcem w kościele, gdzie wspólnie zapalali świece modląc się w ważnych dla siebie intencjach oraz radość jaką dawało tacie śpiewanie w parafialnym chórze.
Kilkuminutowe, jakże mocne w swej prostocie świadectwo, które pokazało ogromne synowskie serce z całą jego miłością, odwagą i czułością. Świadectwo w centrum, którego była też jedność i siła rodziny oraz solidarność wspólnoty wiary, które mogą pomóc przetrwać niejedną próbę. Można powiedzieć - po prostu życie, za które młodzi przybyli do Watykanu dopiero wezmą odpowiedzialność mając na tej drodze drogowskaz – ojcowskie i synowskie serca pełne obecności i miłości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.