Wojska rosyjskie świadomie niszczą pola uprawne. Płonie chleb, który miał zapewnić Ukrainie przetrwanie zimą.
Nie minęło nawet pięć miesięcy od wybuchu wojny, a już zaczynamy zapominać o dramacie Ukrainy, o jej męczeństwie. Wspomniał o tym wczoraj Franciszek spotykając się z bazylianami posługującymi w tym kraju. – Zobaczyłem w gazecie, że wiadomość o wojnie była na dziewiątej stronie. To nie jest problem, który interesuje; to źle – powiedział papież. Niestety ziszcza się scenariusz doskonale znany przy okazji dramatu Iraku, czy Syrii. Nie spodziewałam się jednak, że nastąpi to aż tak szybko, bo tragedia rozgrywa się nie gdzieś daleko, ale na europejskiej ziemi. – Widzę, że w polskich mediach temat wojny wygasa, mimo że u nas cały czas jest jak w kotle – usłyszałam od elżbietanki pracującej nieopodal Odessy. Siostra Jonasza Bukowska ma nadzieję, że to zapominanie nie pociągnie za sobą spadku pomocy, bo ta jest teraz bardziej potrzebna niż na początku wojny. Do bramy klasztoru puka teraz dwa razy więcej głodnych ludzi a misjonarka doświadcza cudu rozmnożenia gorącej zupy i kanapek, które codziennie przygotowuje wraz ze swą ukraińską współsiostrą.
Mogą pomagać, bo wciąż mają zapasy przywiezione z Polski, a dobrzy ludzie nadal dzielą się wdowim groszem. Ukraińcy liczą na pomoc, jednak wsparcia zaczyna już brakować. W Charkowie TIR z pomocą humanitarną na początku wystarczał na tydzień, potem zaczął się rozchodzić w kilka godzin. Teraz też by się rozszedł, tyle że przez trzy tygodnie transport do tego miasta nie dotarł. Mówił mi o tym ks. Wojciech Stasiewicz, będący szefem Caritas Spes Charków. Swym wsparciem obejmuje ona całą diecezję charkowsko-zaporoską, na terenie której toczą się obecnie najbardziej zacięte walki. Pomoc słabnie m.in. dlatego że o jej konieczności mówi się coraz mniej w mediach i ludzie, którzy nawet chcieliby dalej nieść wsparcie nie wiedzą, czy jest ono nadal potrzebne i gdzie mogą je kierować. – Nie przyzwyczajajmy się do wojny i przez konkretne gesty pomocy i dzieła miłosierdzia pokazujmy swój sprzeciw wobec zła, które dzieje się na naszych oczach – prosił na falach papieskiej rozgłośni ks. Stasiewicz. Wyznał, że w tym trudnym czasie niedostatku wraz ze swymi współpracownikami bardzo poleca tę sprawę Panu Bogu, prosząc Go o łaskę chleba dla najbardziej potrzebujących. Serce aż pęka, gdy ma się świadomość, że gdy ludzie modlą się o chleb, to wojska rosyjskie niszczą pola uprawne, ostrzeliwując je pociskami zapalającymi. Spłonęły już tysiące hektarów pszenicy, jęczmienia i innych zbóż. Płonie chleb, który miał zapewnić Ukrainie przetrwanie zimą. Wróg nie pozwala gasić pożarów. Z dumą powtarzamy, że Ukraina nadal trwa, że się nie poddaje. Nie przetrwa jednak bez naszej pamięci i solidarności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.