Reklama

Akt oskarżenia ws. wielomilionowych strat na szkodę opactwa w Tyńcu

Kara do dziesięciu lat więzienia grozi Markowi L., prezesowi spółki, która produkowała i sprzedała artykuły ze znakami towarowymi Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. Prokuratura zarzuciła mu działanie na szkodę przedsiębiorstwa i wyrządzenie wielomilionowych strat; do sądu trafił już akt oskarżenia.

Reklama

Markowi L. zarzucono popełnienie 171 oszustw i wyłudzenie w ten sposób ok. 8,5 mln zł; chodzi o 62 emisje obligacji, które nie zostały wykupione. Śledczy zarzucili mężczyźnie działanie na szkodę spółki, którą ten zarządzał, i wyrządzenie jej strat w wysokości ponad 12,5 mln zł.

Zdaniem prokuratury L. działał też z innym oskarżonym, Bogusławem S. Wspólnie popełnić mieli dziesięć oszustw związanych z emisją obligacji, które nie zostały wykupione, a przez to wyłudzić mieli 439 tys. zł.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie, w przesłanym komunikacie, przypomniała, że Benedyktyńskie Opactwo w Tyńcu było mniejszościowym udziałowcem w powstałej dziewięć lat temu spółce, której główny podmiot stanowiła inna, warszawska spółka reprezentowana przez Marka L.

Nowo powstała spółka wydzierżawiła pomieszczenia w siedzibie opactwa, a także zyskała prawa do korzystania z jego znaków towarowych, za co zapłata wynosiła 2,5 proc. zysku ze sprzedaży produktów. Spółka produkowała i sprzedawała głównie artykuły spożywcze, chemiczne i przemysłowe, jednak od początku nie radziła sobie dobrze i notowała straty. Mimo tego Marek L.- który pełnił wówczas funkcję prezesa obu spółek - "dokonywał cyklicznie emisji obligacji, które były początkowo zbywane za pośrednictwem podmiotów doradztwa finansowego".

Ponadto, jak podała prokuratura, aby poszerzyć możliwość zbywania obligacji, L. na stanowisku dyrektora ds. relacji inwestorskich zatrudnił Bogusława S. Ten z kolei organizować miał spotkania promocyjne i szkolenia dla pośredników, a także utwierdzać ich przez to w przekonaniu, że krakowska spółka prężnie działa i wciąż się rozwija.

Przestępczą działalność L. prowadził w latach 2014-2019. Zdaniem prokuratury mężczyzna wprowadzał w błąd inwestorów, bo przekonywał ich, że proponowane przez niego inwestycje są dla nich korzystne i bezpieczne. Powoływał się przy tym na wielowiekową tradycję opactwa, ale ukrywał przed nimi prawdę na temat rzeczywistej sytuacji finansowej spółki.

"By ukryć niewypłacalność spółki i wyłudzić kolejne środki od dotychczasowych oraz nowych obligatariuszy, w terminach wykupu obligacji początkowo proponowano nabycie obligacji kolejnych emisji. Na poczet ceny ich nabycia spółka zaliczała wówczas kwotę, którą winna była uiścić obligatariuszom z tytułu wykupu obligacji terminowych" - przekazała prokuratura.

Śledczy ustalili ponadto, że "trudna sytuacja finansowa spółki nie była również przeszkodą dla Marka L. w udzielaniu w jej imieniu pożyczek na rzecz podmiotu dominującego (w krakowskiej spółce), którym także samodzielnie zarządzał". Kwota tych pożyczek przekroczyła łącznie 1 mln zł.

Kolejne emisje obligacji pogłębiały jednak zadłużenie krakowskiej spółki. "W konsekwencji zaniechanie dochodzenia przez Marka L. wynikających z udzielonych pożyczek należności, a także dokonanie 62 emisji obligacji, pomimo niewypłacalności spółki, skutkowały wyrządzeniem temu podmiotowi szkody majątkowej w kwocie przekraczającej 12,5 miliona złotych" - czytamy w komunikacie.

Nieuczciwe praktyki - podejmowane przy użyciu licencji na znaki towarowe tynieckich zakonników i przy wydzierżawieniu nieruchomości, które należały do zgromadzenia - sprawiły, że opactwu wyrządzona została szkoda w wysokości ponad 1,4 mln zł.

L. został tymczasowo aresztowany, wobec S. stosowany jest natomiast policyjny dozór; poza tym mężczyzna ten nie może opuszczać kraju ani prowadzić działalności, która polegałaby na pośrednictwie w obrocie papierami wartościowymi.

Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Krakowie. "Do dyspozycji sądu, wraz z aktem oskarżenia, przekazano zastosowane w sprawie zabezpieczenia majątkowe w postaci środków pieniężnych na rachunkach bankowych oskarżonego Marka L. oraz jego udziałów w podmiotach gospodarczych i hipotek przymusowych ustanowionych na należących do niego nieruchomościach" - czytamy w komunikacie.

W przypadku uznania winy L. grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności, a S. - do ośmiu lat więzienia.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
5°C Poniedziałek
rano
6°C Poniedziałek
dzień
6°C Poniedziałek
wieczór
2°C Wtorek
noc
wiecej »

Reklama