Robert E. Crimo oskarżony o zabicie siedmiu osób i zranienie co najmniej 48 w trakcie parady z okazji Święta Niepodległości 4 lipca w Highland Park, na północnym przedmieściu Chicago, nie przyznał się do winy. Grozi mu dożywotnie więzienie.
21-letni domniemany sprawca strzelaniny stanął w środę przed sądem w hrabstwie Lake. Odpowiadał na pytania sędzi Victorii Rossetti.
W stan oskarżenia postawiono go przed dwoma tygodniami. Zarzuty obejmują m.in. morderstwa, usiłowanie morderstwa oraz naruszenie nietykalności osobistej. Jeśli napastnik zostanie skazany za co najmniej dwa morderstwa grozi mu dożywocie. Zdaniem policji broń zakupił w 2020 roku gdy miał 19 lat.
Jak relacjonował dziennik "Chicago Sun-Times", w rozprawie uczestniczyli rodzice Crimo, którzy odmówili rozmowy z dziennikarzami. Ich adwokat, George Gomez, wyjaśnił że rodzice są "zdruzgotani tym, co się wydarzyło i są w szoku" z powodu możliwości skazania ich syna na dożywocie.
"Z perspektywy czasu głęboko żałują działań, syna. Stanowią część społeczności Highland Park. Mają złamane serce przez to, co stało się tragicznego dnia. Są tutaj, aby wyrazić swój żal" - dodał Gomez.
Prokuratorzy nie podali motywu działania Crimo. Stwierdzili tylko, że podczas przesłuchania dwa dni później oskarżony przyznał się do wystrzelenia ponad 80 pocisków w tłum widzów ustawionych na trasie parady w centrum miasta.
Kolejna rozprawa sądowa Crimo przewidziana jest na 1 listopada.
Przeczytaj:
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.