To było jedno z najbardziej makabrycznych wydarzeń Powstania Warszawskiego.
13 sierpnia od 1992 r. jest obchodzony w Warszawie jako Dzień Pamięci Starówki. Pod tą dość ogólną nazwą kryje się upamiętnienie jednego z najbardziej makabrycznych wydarzeń Powstania Warszawskiego.
Właśnie 13 sierpnia 1944 roku w godzinach porannych Niemcy ostrzeliwali z placu Zamkowego polską barykadę w rejonie Podwala i ul. Świętojańskiej. Wkrótce po ostrzale na barykadę ruszył niewielki pojazd opancerzony. Powstańcy obrzucili go płonącymi butelkami, a maszyna utknęła na barykadzie. Kierowca uciekł, powstańcy ugasili płomienie piaskiem. W czasie oględzin pojazdu okazało się, że polscy żołnierze nie widzieli jeszcze takiej maszyny. Zaskoczeniem był fakt, że w transporterze nie było uzbrojenia, a tylko radio. Dowódcy polskiego bataliony, podejrzewając, że może to być pułapka (natychmiast po utracie pojazdu Niemcy wstrzymali ogień), nakazali swoim podkomendnym zachowanie ostrożności i trzymanie się na dystans od maszyny. Oddziałowy pirotechnik miał zbadać zdobycz po zapadnięciu zmroku.
Niestety zanim nastała noc, około godziny 17, powstańcy z innego oddziału, powołując się na fałszywe polecenie dowództwa obrony Starego Miasta, przejęli pojazd i wjechali nim w ciasne uliczki starówki z okrzykami "Czołg zdobyty!". To ściągnęło w pobliże maszyny tłum gapiów.
Setki cywilów zebrało się, byświętować zdobycie niemieckiego transportera opancerzonego. Gdy wśród wiwatów powstańcy przejeżdżali przez ulicę Kilińskiego, w pochodzie za maszyną szedł prawdziwy tłum: Mężczyźni, kobiety, młodzi, starsi, dzieci. Była godzina 18:07, gdy nagle zdobyczny pojazd eksplodował.
Wybuch pół tony ładunków wybuchowych, w jakie wyposażone były tego typu maszyny (wykorzystywane jako samobieżne stawiacze min do niszczenia umocnień) był tak duży, że na okoliczne ulice i domy spadł deszcz krwi i ludzkich szczątków. W wybuchu zginęło według różnych szacunków od 300 do 500 osób, w większości cywilnej ludności miasta. Wielokrotnie więcej odniosło koszmarne obrażenia, niejednokrotnie tracąc kończyny. Świadkowie wspominali, iż szczątki rozerwanych na strzępy ofiar zwisały z rynien, gzymsów i rozbitych okien.
Nie jest do dziś jasne czy Niemcy celowo porzucili pojazd i pozwolili wprowadzić go w wąskie uliczki Starego Miasta czy eksplozja była dziełem przypadku. Bez wątpienia było to jednak jedno z najbardziej makabrycznych i przygnębiających wydarzeń Powstania '44.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.