Duchowy przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV odrzucił w czwartek apele tybetańskiego parlamentu na uchodźstwie, który chciał, by przemyślał on swoją decyzję o rezygnacji z pełnionych funkcji politycznych.
Zapytany podczas spotkania z dziennikarzami o ewentualną zmianę zdania, laureat Pokojowej Nagrody Nobla odparł: "Nie, nie zamierzam ponownie zastanawiać się nad swoją decyzją. Myślałem nad nią przez wiele lat (...) moja decyzja w dłuższej perspektywie jest najlepsza".
10 marca duchowy przywódca Tybetańczyków oświadczył, że zrezygnuje ze swojej politycznej roli w tybetańskim rządzie na uchodźstwie, powierzając te uprawnienia wybieralnemu przedstawicielowi.
76-letni dalajlama od dawna podkreśla, że chce, by rząd na uchodźstwie, którego siedziba znajduje się w Indiach, miał szersze uprawnienia i zapowiadał, że chce zrezygnować ze swej roli politycznej. Pozwoliłoby to kolejnemu premierowi, który ma być wybrany w marcu, odgrywać większą rolę na arenie międzynarodowej.
Formalne ustąpienie dalajlamy jako przywódcy politycznego musi być zatwierdzone przez parlament na uchodźstwie. Premier tybetańskiego rządu na uchodźstwie Samdhong Rinpocze zastrzegł, że nie wiadomo, czy parlament przyjmie rezygnację dalajlamy i ostrzegł przed impasem konstytucyjnym. W przeszłości parlament apelował już do dalajlamy, by nie rezygnował ze swoich funkcji. (PAP)
keb/ ap/
8571214
Na terenie byłego niemieckiego obozu dla polskich dzieci odbędzie się Mała Droga Krzyżowa.
"Chodzi o to, kto jest właścicielem prawdy i kto ją interpretuje."
Papieski jałmużnik po raz dziesiątypojechał do naszego ogarniętego wojną sąsiada.
Niepokój budzą zapowiedzi redukcji liczebności amerykańskich wojsk w Europie.
Sąd ws. prowokacji wobec ks. Popiełuszki chce przesłuchać zastępcę dyr. Departamentu IV MSW