Uruchomienie polsko-chińskiej montowni wagonów może mieć zły wpływ na polski rynek firm produkujących i naprawiających tabor - uważają członkowie Railway Business Forum (RBF). PKP Cargo, które ma spółkę z Chińczykami, odpowiada, że dzięki niej obniży koszty.
RBF przedstawił w poniedziałek raport dotyczący działalności chińskich firm na polskim rynku. Jednym z przykładów obecności firm z Państwa Środka na polskim rynku jest przedsięwzięcie dotyczące produkcji taboru. Chodzi o spółkę joint venture CNR Cargo Wagon, w której udziały mają PKP Cargo i producent taboru China CNR Corporation. Spółka, która istnieje od 2009 r. ma uruchomić w Szczecinie zakład, w którym montowane mają być wagony towarowe.
Zdaniem przedstawicieli RBF, struktura spółki i zasady, na których ma być oparta polsko-chińska współpraca są nieprzejrzyste. "To taki mariaż polityki i przedsiębiorczości" - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej przewodniczący RBF Henryk Klimkiewicz.
Ostateczne decyzje co do realizacji wspólnego przedsięwzięcia z PKP Cargo i China CNR Corporation jeszcze nie zapadły, ale - jak powiedział w poniedziałek PAP rzecznik PKP Cargo Piotr Apanowicz - powinny one zapaść w ciągu najbliższych kilku tygodni. Wyjaśnił, że uruchomienie wspólnego zakładu ma obniżyć koszty produkcji taboru. "W obliczu koniecznej wymiany dużej części wyeksploatowanego taboru, przynieść to może spółce wymierne oszczędności finansowe" - wyjaśnił.
"Podjęcie współpracy z chińskim kontrahentem jest jednym z poszukiwanych przez spółkę rozwiązań, zapewniających dywersyfikację jej przychodów. Wielkość planowanej produkcji ma nie tylko zaspokoić potrzeby PKP Cargo, ale także stworzyć możliwości oferowania taboru innym przewoźnikom w kraju i za granicą, na rynku europejskim. Takie działania są uzasadnione wobec rosnącej konkurencji na rynku przewozów towarowych zarówno ze strony przewoźników kolejowych, jak i samochodowych" - powiedział.
Przedstawiciele RBF nie ukrywali na poniedziałkowej konferencji, że niepokoją ich plany oferowania na rynku europejskim wagonów produkowanych z chińskich części. Zdaniem Klimkiewicza chińskie firmy nie konkurują z europejskimi na tych samych zasadach - Chińczyków na przykład nie obowiązują przyjęte w Unii Europejskiej obostrzenia dotyczące pomocy publicznej. Zdaniem przewodniczącego RBF może to doprowadzić do sytuacji, gdy polska firma, która nie ma szans na wsparcie rządowe, będzie zmuszona do konkurencji z przedsiębiorstwem wspieranym subsydiami przyznanymi przez chińskie władze.
"Nie każdy chiński projekt musi być dobry dla polskiej gospodarki" - zaznaczył Klimkiewicz. Wyjaśnił, że organizacji nie chodzi o to, by zabraniać Chińczykom działalności na polskim rynku, ale o to, by dokładnie ocenić, czy ta działalność na pewno przyniesie więcej korzyści niż strat. W tym przypadku - jego zdaniem - chińskie przedsięwzięcie ma uderzyć w polskich producentów taboru.
Członkowie RBF przyznają, że przy okazji uruchomienia polsko-chińskiej montowni wagonów w Szczecinie powstaną nowe miejsca pracy. Jednak według nich, polski rynek jest zbyt mały i powstanie nowego przedsiębiorstwa naprawiającego i produkującego tabor spowoduje, że te już istniejące stracą zlecenia i będą musiały zwalniać pracowników.
Rzecznik PKP Cargo Piotr Apanowicz zaznaczył, że PKP Cargo kieruje się w swojej działalności przede wszystkim swoim interesem biznesowym. "Pragniemy jednocześnie wyrazić nadzieję, że wszelkie przedsięwzięcia podejmowane przez PKP Cargo będą odbierane i komentowane przez pryzmat wolnego rynku i swobodnej konkurencji, bez stosowania relatywnych ocen wobec uczestników rynku kolejowego, innych dla przewoźników prywatnych, a innych - gorszych - dla PKP Cargo" - powiedział.
Jak powiedział w poniedziałek ekspert rynku kolejowego Adrian Furgalski, opracowany przez RBF raport zostanie przesłany m.in. do premiera Donalda Tuska, szefa Rady Gospodarczej przy premierze Jana Krzysztofa Bieleckiego i ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.