Kościół złożony z samych czystych? To kto by na bycie w Kościele zasługiwał?
Muzea? Galerie sztuki? W czasach szkoły średniej niespecjalnie mnie i moich kolegów interesowały. Bo w tym wieku najczęściej z reguły nie interesuje nic, co kojarzy się ze szkolnymi obowiązkami. Ta jedna wizyta w Katowicach była jednak bardzo pouczająca. Oglądaliśmy „portrety asymetrycznej damy” Witkacego. Nie, nie urodą Eugenii Wyszomirskiej byliśmy zainteresowani. Bardziej odkryciem na owych obrazach wpisów dotyczących tego po czym – po jakim „suplemencie” – artysta tworzył. To był chyba nasz pierwszy kontakt z pomijanym zazwyczaj milczeniem faktem, że artyści różnych specjalności, jawiący się młodym jako postacie niemal pomnikowe, niekoniecznie są – delikatnie mówiąc – wzorem cnót wszelkich. I co gorsze, że skoro nieraz tworzyli pod wpływem takich czy innych używek, także na ich dzieła patrzyć można jak na pijacki bełkot czy wizje przeżartej „dopalaczami” wyobraźni. Co zresztą bardzo przydaje się w interpretacji sporej części tego, co dziś przedstawia się jako dzieła wybitne.
Tak, jestem zdecydowanie przeciwny lansowanej często przez samych artystów tezie, jakoby ich nie dotyczyło prawo moralne; jakoby sztuka była poza dobrem i złem. Jest, tak samo i w takim samym stopniu, jak każda inna ludzka działalność. Z drugiej strony nie sposób jednak nie zauważyć, że samo dzieło artysty, niezależnie od tego co sobą jako człowiek prezentuje, może być czymś dobrym, pouczającym, czymś, co pomaga czynić świat lepszym. I dotyczy to nie tylko artystów, ale i twórców w sensie założycieli różnych dobrych dzieł, inicjatorów tej czy innej dobrej inicjatywy albo i liderów, przez których w życiu innych zadziało się jakieś dobro: mogli i mogą być postaciami nieciekawymi, ale to, co zrobili/robią, jest rzeczą dobrą.
Z tego powodu jestem więc też zdecydowanie przeciwny niszczeniu dzieł tylko z powodu tego, że ten, kto za nimi stoi, jest, czy okazał się, człowiekiem zdeprawowanym. Zbytnio przypomina mi to znane z historii akcje palenia książek, które nie wpisywały się w tę czy inna ideologię. Niszczyć dobro, bo stworzył je grzesznik? Jaki to ma sens? To byłoby tego zła jeszcze większe zwycięstwo. Chyba sensowniej zadumać się nad niespójnością ludzkiej natury – wielu z nas też uważa się przecież za mniejszych czy większych grzeszników – i z pokorą uznać, że niezbadane są Boże ścieżki. Przecież, przypomnijmy choćby tylko tę jedną biblijna historię, czyż to nie Batszeba, którą Dawid uwiódł, a jej męża kazał zabić, była matką Salomona, z którego po wiekach narodził się Jezus Chrystus?
Myślę, że właśnie tak powinniśmy patrzyć na dzieła różnych grzesznych „autorytetów”, „założycieli”, „liderów” czy „twórców.” Publiczne odcinanie się od nich, zawzięte piętnowanie, wywlekanie ich brudów, spychanie w niepamięć przez wzywanie do niszczenie ich dzieł... Jakież to małe i inne od stylu Jezusa, który nie stronił od grzeszników. Przecież Bóg chce zbawienia wszystkich, prawda? Może właśnie to dobro, które z taką zawziętością chce się niszczyć, okaże się tym, co przeważy los człowieka na szali sprawiedliwości w dzień Bożego sądu?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.