W stolicy gospodarczej Wybrzeża Kości Słoniowej, Abidżanie, trwa oblężenie rezydencji byłego prezydenta. Na ulicach, opustoszałych podczas toczących się od tygodnia walk, pojawili się w czwartek szabrownicy i zdesperowani mieszkańcy, szukający żywności i wody.
Oblężenie siedziby Laurenta Gbagbo, który twierdzi, że jest prawowitym prezydentem kraju, rozpoczęło się w następstwie nieudanego szturmu dokonanego w środę przez siły Alassane'a Ouattary, uznanego przez społeczność międzynarodową za prezydenta WKS.
Według doradcy Gbagbo, Toussainta Alaina, który w czwartek z nim rozmawiał, były prezydent nadal nie zmienił zdania. "Prezydent Gbagbo nie ustąpi. Tu chodzi o zasady. Prezydent Gbagbo nie jest monarchą. Nie jest królem. Nie jest cesarzem. Jest prezydentem wybranym przez naród" - mówił Alain. Agencja AP przypomina, że ok. 46 procent mieszkańców WKS głosowało na Gbagbo w listopadowych wyborach.
Gbgabo najprawdopodobniej ukrywa się w tunelu łączącym rezydencję prezydenta z pobliskim domem ambasadora Francji, której WKS było kolonią. Pierwszy prezydent Wybrzeża, Felix Houphouet-Boigny, wybudował tunel, by w przypadku zamachu stanu mieć możliwość schronienia się w rezydencji francuskiego ambasadora - wyjaśnia ekspert ds. WKS z Uniwersytetu Bordeaux 3 Christian Bouquet.
Tymczasem Abidżan, nazywany niegdyś "Paryżem Afryki", oprócz niedostatku żywności boryka się także z innymi problemami. Na ulicach leżą ciała, system opieki zdrowotnej jest osłabiony i często dochodzi do przerw w dostawach wody i prądu.
Choć w nocy ze środy na czwartek w mieście słychać było strzały i eksplozje, w czwartek setki ludzi wyszły na ulice w poszukiwaniu wody i żywności. Ciągnąc wózki wypełnione łupem z pobliskich sklepów, na głównym bulwarze pojawili się szabrownicy. W pobliżu niektórzy mieszkańcy próbowali przebić sieć wodociągową, a inni cierpliwie czekali obok z kanistrami w rękach i plastikowymi pojemnikami na głowach. "Codziennie ludzie biorą kanistry i chodzą po okolicy w poszukiwaniu wody" - mówił jeden z mieszkańców. "Brakuje jedzenia. Trzeba stać w długich kolejkach, by kupić chociaż jedną bagietkę, której cena wzrosła dwukrotnie. (...) Na ulicach leżą ciała, nie ma nikogo, kto mógłby je usunąć" - dodał.
Według organizacji pomocowych, szpitale przepełnione są rannymi, brakuje zapasów leków, a lekarze i pielęgniarki czasami muszą pracować bez bieżącej wody i prądu.
informacje o sytuacji dochodzą też za pośrednictwem Kościoła.
Setki tysięcy uchodźców w rozbitym przez wojnę domową Wybrzeżu Kości Słoniowej żyje w niewyobrażalnej nędzy. Brakuje im wszystkiego: żywności, wody, ubrań, lekarstw... Ponadto mnożą się grabieże, gwałty i rozboje. Kościół pomaga jak może, ale jego środki są zbyt skromne, by sprostać tak wielkiej katastrofie humanitarnej – donosi z Abidżanu nuncjusz apostolski, abp Ambrose Madtha.
Gbagbo zabarykadował się w prezydenckim bunkrze. Chroni go tysiąc najwierniejszych żołnierzy. W przekonaniu obserwatorów jego upadek jest jednak nieuchronny. Walki się jednak przeciągają, a wraz z nimi katastrofa humanitarna. Choć do zbrodni wojennych dochodzi po obu stronach, to jednak główna odpowiedzialność za obecny kryzys spada na byłego prezydenta, który nie zaakceptował wyników wyborów – mówi abp Antonio Maria Vegliò, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących.
„Nieuszanowanie wyników wyborów doprowadziło do starć, a w ostatnich dniach nawet do masowego ludobójstwa – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Vegliò. – To z kolei skłoniło do migracji wewnętrznej ponad pół miliona osób. Kolejnych 125 tys. uciekło do sąsiedniej Liberii, która jest małym i biednym krajem. Wykazał się jednak wielką solidarnością. Ludzie dzielą się własnymi domami i żywnością, choć sami nie mają jej pod dostatkiem. Już teraz odczuwają tego konsekwencje. Również Kościół stoi u boku potrzebujących. Caritas pomaga zarówno uchodźcom, jak i społeczności lokalnej. Organizuje też obozy i punkty pierwszej pomocy. Kościół chce zrobić dużo więcej, bo takie są potrzeby. Brakuje jednak środków finansowych oraz wolontariuszy. Dlatego wszyscy musimy się dziś poważnie zastanowić, jak pomóc tym tysiącom potrzebujących, którzy niespodziewanie zdecydowali się na ucieczkę” – stwierdził watykański hierarcha.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.