Setki tysięcy Jemeńczyków manifestowało w poniedziałek w mieście Taizz położonym na południe od Sany, przeciwko zaproponowanemu przez kraje Zatoki Perskiej planowi przekazania władzy przez prezydenta Alego Abd Allaha Salaha.
"Nie spoczniemy, dopóki kat nie zostanie osądzony" - skandowali uczestnicy demonstracji.
Jak relacjonują świadkowie, siły bezpieczeństwa zablokowały cementowymi blokami główne drogi prowadzące do siedziby miejscowych władz. Na ulice wysłano wojskowe wozy opancerzone. Atmosfera wśród protestujących była bardzo napięta. Rozwścieczeni manifestanci zrywali portrety prezydenta wiszące w miejscach publicznych i na głównych placach miasta.
Protestujący odrzucają plan zaproponowany przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC) przewidujący ustąpienie Salaha w ciągu kilku tygodni, jednak gwarantujący mu w zamian immunitet. Plan zaakceptował rząd i pod pewnymi warunkami opozycja parlamentarna.
"Do sąsiednich krajów: nie będzie negocjacji, nie będzie dialogu" - napisano na jednym z transparentów.
Mimo zaakceptowania planu przekazania władzy przez rządzącą partię Salah powtórzył, że do zmiany władzy może dojść "tylko przy urnach".
"Wzywacie mnie w Stanach Zjednoczonych i Europie do oddania władzy. Komu mam ją przekazać? Tym, którzy chcą przeprowadzić zamach stanu? Nie, zrobimy to poprzez urny wyborcze i referenda" - oświadczył w niedzielę w rozmowie z telewizją BBC, oskarżając jednocześnie Zachód o wspieranie jego przeciwników, popieranych według niego również przez Al-Kaidę.
Uznany winnym zdrady stanu, zbrodni wojennych, spisku oraz organizowania powstania wspólnie z M23.
Leon XIV ostro skrytykował politykę imigracyjną administracji Trumpa.
- Sami Niemcy policzyli bardzo szybko, że tylko w Niemczech straci pracę 100 tys. osób.
Stanowiły "niepoprawną ingerencję w konstytucyjnie chronioną swobodę wypowiedzi".
Środowisko LGBTQ+ i resort rodziny uznały we wtorek deklarację duchownych za "właściwą".