Wielka Brytania będzie współpracować z innymi krajami w sprawie nałożenia na syryjskie władze sankcji, jeśli rząd w Damaszku wciąż będzie stosował przemoc w celu tłumienia protestów ulicznych - oświadczył we wtorek szef brytyjskiego MSZ William Hague.
"Syria jest obecnie na rozstaju ...może wybrać bardziej brutalne represje, co może przynieść jedynie krótkoterminowe bezpieczeństwo dla tamtejszych władz" - powiedział Hague w parlamencie.
"Jeśli tak uczyni - dodał - będziemy współpracować z naszymi europejskimi partnerami i innymi krajami w celu podjęcia środków, włącznie z sankcjami, które będą miały wpływ na reżim".
Kilka tygodni temu w Syrii rozpoczęły się protesty, których uczestnicy domagają się ustąpienia prezydenta tego kraju Baszara el-Asada i przeprowadzenia demokratycznych reform. Władze Syrii odpowiedziały na te protesty krwawymi represjami. Jak podała we wtorek syryjska organizacja praw człowieka Sawasiah, co najmniej 400 cywilów zabiły syryjskie siły bezpieczeństwa podczas prób dławienia prodemokratycznych protestów.
Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii zapewnił, że jego kraj jest przygotowany na ewakuację brytyjskich obywateli przebywających w Syrii. "W Syrii znajduje się około 700 Brytyjczyków; mamy plan ewentualnościowy na wypadek ewakuacji" - powiedział. Władze W. Brytanii poleciły swoim obywatelom opuścić Syrię.
Tymczasem we wtorek w mieście Banijas w zachodniej Syrii nad Morzem Śródziemnym demonstrowało 2000-3000 osób, domagając się "obalenia reżimu". "Nasze żądania mają pokojowy charakter. Jeśli nas zabiją, nasze dusze powstaną z grobów i zażądają wolności" - powiedział do zebranych tłumów duchowny islamski szejk Anas Airout.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.