Premier Donald Tusk po spotkaniu z szefami 16 klubów ekstraklasy i władzami spółki prowadzącej rozgrywki ostrzegł, że mogą być zamykane kolejne stadiony i zapowiedział powrót policjantów na areny piłkarskie.
W spotkaniu, które miało charakter zamknięty, wzięli udział również udział szef MSWiA Jerzy Miller, minister sportu Adam Giersz, wiceminister MSWiA Adam Rapacki, komendant główny policji Andrzej Matejuk oraz prezes PZPN Grzegorz Lato.
"Potwierdziłem, że będziemy konsekwentnie działali w kilku kierunkach, jak to się od kilkunastu dni dzieje" - powiedział Tusk, wyjaśniając, że chodzi o zatrzymania osób naruszających porządek. Premier przypomniał o zatrzymaniach pseudokibiców, którzy zdemolowali stadion w Bydgoszczy po rozegranym 3 maja finale Pucharu Polski między Legią Warszawa a Lechem Poznań.
Dodał, że została podjęta już decyzja o wprowadzeniu na stadiony policji - nie będą to oddziały potrzebne do interwencji, ale mają one być pod ręką.
"Policja będzie obecna na wszystkich stadionach po to, by reagować natychmiast kiedy ochrona cywilna i służby wynajęte przez klub nie będą skutecznie interweniować, będą się tego bać lub będą atakowane przez psuedokibiców. W takiej sytuacji impreza będzie przerywana i zamknięta. Obowiązuje to od dzisiaj" - zaznaczył.
Na pytanie, jak długo może to potrwać, premier nie odpowiedział konkretnie. "Policja musi uznać, że współpraca klubów jest wystarczająca, by mieć pewność, że następna impreza masowa będzie bezpieczna i bez tego typu zdarzeń. Najważniejszym kryterium oceny będzie gotowość klubów i ludzi odpowiedzialnych za stadiony do współpracy przy wskazaniu tych, którzy byli odpowiedzialni za burdy w Bydgoszczy. Jeśli będzie determinacja klubów to wyłowienie tych ludzi, powinno odbyć się bez trudu" - podkreślił.
Jak przyznał, państwo nadal będzie stosować metodę administracyjną polegającą na zamykaniu stadionów. Środek ten ma być stosowany tam, gdzie policja uzna, że organizacja imprezy masowej wiąże się z ryzykiem naruszenia ładu publicznego, bezpieczeństwa i gdzie nie ma pewności, że będzie można skutecznie przeciwdziałać takim zjawiskom. Dodał, że takie decyzje mogą dotyczyć także innych dyscyplin sportu.
Ze słów premiera wynikało, że następne - po obiektach Legii Warszawa i Lecha Poznań - stadiony mogą zostać zamknięte niebawem. Jak powiedział, po wtorkowych meczach 26. kolejce ekstraklasy dostał takie informacje od policji.
"To jeszcze nie jest raport. Czekam na drogę formalną, czyli raporty komendantów policji do wojewodów. Wojewodowie poinformują mnie w odpowiednim trybie o podjętej decyzji" - zaznaczył, podkreślając, że takie decyzje zapadną wszędzie tam, gdzie doszło do złamania prawa i sprowadzenia zagrożenia.
"Zdajemy sobie sprawę, jak dokuczliwa jest to forma reakcji państwa, ale nie zrezygnujemy z tego. Nikt nas nie zwalnia z odpowiedzialności, by zapewnić ludziom poczucie ładu i bezpieczeństwa" - dodał.
Broniąc swojej decyzji o zamykaniu stadionów premier użył analogii do wypadków samochodowych. "Gdy do czegoś takiego dojdzie, zamyka się drogę do czasu wyjaśnienia sprawy, a jest to bardziej kosztowne od zamknięcia stadionu z punktu widzenia interesu społecznego" - powiedział.
Zdaniem Tuska, ilość narzędzi prawnych, by walczyć z pseudokibicami, jest bardzo duża, trzeba tylko chcieć, potrafić i nauczyć się z nich korzystać. Zaznaczył jednak, że kilka przepisów trzeba będzie zmienić.
"My niczego innego nie robimy, tylko wreszcie konsekwentnie egzekwujemy przepisy, które są w polskim prawie" - ocenił ostatnie działania administracji państwowej. Powiedział, że ma żal do siebie i przyznał uczestnikom spotkania, że w dalekiej i niedalekiej przeszłości miały miejsce pewne zaniechania ze strony państwa.
Tusk Zaznaczył jednocześnie, że w tej chwili nie ma już czasu na jakiekolwiek negocjacje i że należy przestrzegać przepisów prawa. "Przestaniemy być słabi w konfrontacji z tymi zjawiskami. Jedyne co w tej chwili może budzić zaniepokojenie, to brak działań. Nie ma tu miejsca na hipokryzję. To nie jest tak, że do tej pory wszystko było ok i nagle Tusk postanowił zamknąć jakiś stadion. Wszystko było źle, a nie dobrze i dlatego podejmujemy działania, które momentami mają drastyczny charakter" - podkreślił.
Jak zapowiedział, od nowego sezonu mecze ekstraklasy piłkarskiej nie będą organizowane na tych stadionach, gdzie nie będą respektowane przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. "To są poważne przepisy, a dzisiaj niewiele stadionów rzeczywiście te wszystkie warunki spełnia. Dotyczy to przede wszystkim skutecznego monitoringu i pełnej współpracy klubów z władzami państwowymi na rzecz wyeliminowania chuligaństwa na stadionach" - stwierdził.
Wyznacznikiem do jakichkolwiek działań ma być ocena policji. To ona będzie wydawała opinię, czy dana impreza jest bezpieczna i może się odbyć bez naruszenia porządku.
W środę rozmawiano także o skuteczniejszej formule zakazów stadionowych. Problemem w Polsce, według premiera, jest fakt, że kluby rzadko do tego prawa sięgają i nie wydają zakazów lub ich nie egzekwują.
"Widzimy w tym pewien problem, by skutecznie egzekwować zakaz stadionowy. Wprowadzono nakaz meldowania się takiej osoby na komisariacie. Jeśli będziemy zakaz stosowali na wszystkie wyjazdowe imprezy, to taki pseudokibic musiałby być ciągle na komisariacie. Dlatego trzeba znaleźć takie narzędzia, które będą łatwe w stosowaniu" - przyznał.
Według premiera, jeśli w ciągu kilku miesięcy nie uda się wyegzekwować przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, to przyszłoroczne mistrzostwa Europy, których Polska będzie współorganizatorem, mogą być zagrożone.
"Dobrze wiecie, jak na tym tle wyczulone są władze piłkarskie, światowe i europejskie, ale i my - tu w Polsce - coraz bardziej" - powiedział Tusk dziennikarzom.
Premier był mile zaskoczony postawą oraz słowami prezesa PZPN Grzegorza Laty. "Jego wypowiedź była obiecująca, zadeklarował pełną gotowość do współpracy z rządem. Ale ja wiem, że słów w tej sprawie popłynęło już bardzo dużo. Dlatego zobaczymy" - powiedział.
W ocenie Tuska kluby robiły do tej pory o wiele za mało, by polskie stadiony były bezpieczne. "Coraz częściej można odnieść wrażenie, że na stadionach rządzi grupa kibiców, która często poprzetykana jest przestępcami i przypomina to rządy mafii. Na obiektach przenika się twarda przestępczość łącznie z morderstwami, handlem narkotykami przez miękką przestępczością, biznes, w którym przenika się działanie legalne z nielegalnym oraz nietykalność liderów tych grup. Jesteśmy świadkami rozwoju bardzo groźnego zjawiska. Tu żarty się skończyły i wszelkie nasze działania są uzasadnione" - uznał.
Zdaniem Tuska ważnym elementem walki z chuligaństwem jest odpowiedni monitoring stadionów i kompatybilny system identyfikacji kibiców. "Jeżeli to nie będzie działało we wszystkich klubach ekstraklasy, nie będzie spełniony jeden z kluczowych przepisów ustawy. Następny sezon nie rozpocznie się na stadionach, które nie wypełniają tego typu oczekiwań ustawowych. Nie pozwolimy na łamanie prawa".
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.