Wspominając ofiarność przodków, napełniamy serca duchem ich odwagi; raz jeszcze podejmujemy wielkie zobowiązanie, by razem budować pomyślną przyszłość - powiedział na cmentarzu na Rossie w Wilnie prezydent Andrzej Duda podczas niedzielnych obchodów 161. rocznicy Powstania Styczniowego.
W niedzielę na wileńskim cmentarzu Rossa odbyły się obchody 161. rocznicy wybuchu powstania styczniowego. W uroczystości udział wzięli przedstawiciele - jak podano - czterech narodów walczących w powstaniu; Polskę reprezentował prezydent Duda, Litwę – prezydent Nauseda, Ukrainę zaś ambasador na Litwie Petro Beszta. Naród białoruski reprezentowała Swiatłana Cichanouska, liderka demokratycznej opozycji Białorusi.
W trakcie uroczystości prezydent Duda podziękował prezydentowi Litwy Gitanasowi Nausedzie za "ważne gesty, które w ostatnich latach wzbudziły wdzięczność Polaków", m.in. obecność podczas 610. rocznicy bitwy pod Grunwaldem.
"Często wracam myślami również do ubiegłorocznych uroczystości z okazji 160. rocznicy wybuchu powstania styczniowego, kiedy to miałem zaszczyt gościć pana prezydenta Nausedę wraz z małżonką w Warszawie. To właśnie tam, w stolicy Polski, 22 stycznia 1863 roku niepodległościowi konspiratorzy powiedzieli +nie+ brutalnym represjom władz carskich" - zaznaczył Duda. Przypomniał, że "z Warszawy popłynęło wtedy wezwanie do ludu Polski, Litwy i Rusi, aby przeciwstawił się despotii, wziął udział w zbrojnej konfrontacji europejskiej cywilizacji z dzikim barbarzyństwem".
"Słowa tamtego manifestu przemawiają do nas silnie również dzisiaj. Od stuleci bowiem nie ustaje pokojowy i zbrojny opór przeciwko tej samej przemocy, podbojowi, grabieży i poniżeniu, przeciwko nieludzkiemu porządkowi znanemu jako +ruski mir+. Kolejnym etapem tych zmagań jest obecnie pełnoskalowa inwazja Rosji na niepodległą Ukrainę, a także zaciskająca się wokół Białorusi pętla, jaką jest zależność reżimu mińskiego od Kremla" - podkreślił Duda.
Dodał, że "sprzeciwiając się neoimperialnej polityce Rosji, wolne narody Europy Środkowej i Wschodniej niosą solidarnie wsparcie walczącym Ukraińcom i białoruskiej opozycji demokratycznej".
Prezydent Nauseda powiedział, że w obliczu agresji Rosji na Ukrainę i niszczenia przez nią białoruskiej państwowości i narodowości powstanie styczniowe jawi się jako doniosły przykład oporu przed tyranią. „Dzisiaj nie mamy przestrzeni na błędy. Nie mamy prawa okazać słabości, bezcelowo się wahać czy porzucać naszej solidarności, która przetrwała już próbę czasu. Los nie tylko Litwy, ale całego naszego regionu zależy od nasze zdolności do przeciwstawiania się imperialistycznemu myśleniu i działaniu” – mówił.
Nauseda wyraził wdzięczność prezydentowi Dudzie za jego wysiłki na rzecz wzmocnienia współpracy polsko-litewskiej, tak w przestrzeni wspólnej historii, jak i na polu politycznym, gospodarczym czy w obszarze bezpieczeństwa. Jak mówił, obecnie wzajemne więzy „silnie łączą nasze narody”. „I to we właściwym momencie – dokładnie teraz, gdy nasz wróg ponownie podnosi swą ohydną głowę, musimy być razem” – zaznaczył.
Prezydent Litwy zapewnił, że Polska i Litwa robią wszystko, by wciąż wspierać broniącą się przed Rosją Ukrainę, a także razem działają, wspierając demokratyczny ruch Białorusi. „Nasze narody muszą się zjednoczyć, tak jak 161 lat temu, we wspólnej walce o wolność” – dodał.
Swiatłana Cichanouska przypomniała, że mimo że powstanie styczniowe nie było zwycięskie, to stało się ważnym etapem dla kształtowania białoruskiego narodu, m.in. za sprawą lidera powstania na obszarze dzisiejszej Białorusi Konstantego („Kastusia”) Kalinowskiego. „Nasze zniewolone narody zjednoczyły się w tym powstaniu (…). Walczyły za wolną przyszłość całego kontynentu” – mówiła.
"A dzisiaj znowu los wolności, demokracji i praw narodów do samostanowienia waży się w naszej części świata. Ponownie stajemy przeciwko temu samemu imperium i ponownie musimy liczyć na solidarność demokratycznego świata" – mówiła.
Jak zaznaczyła, rosyjski reżim próbuje zniszczyć państwowość Ukrainy i Białorusi i ich świadomość narodową także poprzez przepisywanie podręczników historycznych czy niszczenie pomników. „Naszym zadaniem jest dokończyć dzieła rozpoczętego przez powstańców styczniowych. Wierzę, że tym razem nam się uda, a tyrania zostanie pokonana. Wierzę, że tym razem demokratyczny świat nie porzuci naszych ludów na pastwę agresora” – powiedziała Cichanouska.
Ambasador Beszta powiedział, że obecnie „imperialna mentalność” wciąż przenika rosyjskie państwo i społeczeństwo. „Znajdujemy się obecnie w kluczowym momencie historii, gdy waży się nasza przyszłość i nasza egzystencja” – mówił.
Dyplomata wezwał całą społeczność międzynarodową do mobilizacji na rzecz wsparcia Ukrainy i podkreślił, że każdy Ukrainiec jest „niezwykle wdzięczny Litwie, Polsce i wszystkim pozostałym partnerom za bezprecedensowe wsparcie w tych mrocznych czasach”.
Wileńska Rossa to jedna z polskich nekropolii narodowych. Na cmentarzu pochowanych jest wiele postaci zasłużonych dla historii Polski, a także Litwy oraz Białorusi. Spoczywają tam także postaci związane z powstaniem styczniowym - w tym np. gen. Zygmunt Sierakowski, dowodzący powstańcami na Żmudzi, oraz Konstanty Kalinowski, polski i białoruski działacz niepodległościowy, który dowodził powstaniem na Litwie. W 2019 roku na Rossie zostały pochowane szczątki powstańców styczniowych znalezione wcześniej podczas badań archeologicznych na wileńskiej Górze Zamkowej – w tym szczątki Sierakowskiego i Kalinowskiego, pojmanych i straconych przez Rosjan.
Powstanie styczniowe rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. Powstańcy zaatakowali rosyjskie garnizony w Królestwie Polskim. W ciągu trwających ponad 1,5 roku działań zbrojnych doszło do ponad tysiąca mniejszych lub większych potyczek, a w walkach wzięło w sumie udział co najmniej 150 tys. powstańców. Styczniowy zryw był najdłużej trwającym i najbardziej masowym ruchem niepodległościowym XIX w. Bilans insurekcji był tragiczny - dziesiątki tysięcy poległych lub straconych przez Rosjan, zesłania na Syberię, konfiskaty majątków uczestników powstania.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.