W organizmie 68-letniej kobiety z Giżycka wykryto bakterię E. coli, która wytwarza toksyny - poinformował w sobotę PAP szef olsztyńskiego sanepidu Janusz Dzisko. To drugi potwierdzony przypadek groźnej bakterii w warmińsko-mazurskim.
Kobieta od wtorku jest hospitalizowana na oddziale zakaźnym giżyckiego szpitala.
"Ta pacjentka opiekowała się młodszym bratem 7-letniego chłopca, który jest hospitalizowany w warszawskim szpitalu. Badania wymazów pobranych od tej pani wykazały, że w jej organizmie jest bakteria E. coli, która wytwarza toksyny. To, czy jest to ten sam serotyp, który wywołuje zachorowania w Niemczech będzie wiadomo za dwa dni" - powiedział PAP Dzisko. Dodał, że jednak "należy się tego spodziewać".
Pierwszym potwierdzonym przypadkiem E. coli w warmińsko-mazurskim był siedmiolatek, z którym spotykała się chora kobieta. Chłopiec miał się zarazić od ojca, który wrócił z Niemiec. Dziecko ma objawy zespołu hemolityczno-mocznicowego (HUS) i od ponad tygodnia leży w jednym z warszawskich szpitali.
Władze niemieckie poinformowały w piątek, że szczep bakterii EHEC odpowiedzialny za falę zachorowań odkryto w paczce kiełków fasoli pochodzących z uprawy ekologicznej w Dolnej Saksonii.
W piątek podano, że szczep pałeczki okrężnicy EHEC spowodował zgon kolejnej osoby, podnosząc liczbę ofiar śmiertelnych infekcji do 31 osób, z czego 30 - w Niemczech.
Od 1 maja zatrucie wywołane groźnym szczepem pałeczki okrężnicy potwierdzono u 2800 osób, wśród których u 722 wystąpił zespół hemolityczno-mocznicowy (HUS).
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.