Chiny zapewniły Koreę Płd., że nie staną więcej po stronie Korei Płn., jeśli władze tego państwa zdecydują się na kolejną prowokację - oświadczył prezydent Korei Płd. Li Miung Bak na spotkaniu z parlamentarzystami swego kraju.
Poinformował o tym w piątek na zasadach anonimowości jeden z deputowanych, na którego powołuje się południowokoreańska agencja Yonhap.
Prezydent Li miał przekazać stanowisko Chin dzień wcześniej podczas spotkania z członkami parlamentarnej komisji obrony.
Również południowokoreański dziennik "Dzoson Ilbo" podał podobne informacje, powołując się na parlamentarzystów obecnych na spotkaniu z prezydentem. Według gazety Li powiedział, że Pekin w jednoznaczny sposób ostrzegł Phenian, iż Seul odpowie w sposób zdecydowany na kolejną prowokację.
Napięcie na Półwyspie Koreańskim wyraźnie wzrosło w ciągu ubiegłego roku w następstwie dwóch incydentów zbrojnych, w których zginęło łącznie 50 Południowych Koreańczyków: zatopienia okrętu Cheonan w rezultacie ataku torpedowego oraz ostrzelania wyspy Yeonpyeong przez ciężką artylerię Korei Płn.
"Prezydent Li oświadczył, że Korea Płn. nie będzie w stanie bezkarnie przeprowadzić kolejnych aktów prowokacji i dodał, że Chiny oficjalnie poinformowały nasz rząd, że nie będą dłużej pomagały Północy, jeśli to zrobi" - powiedział parlamentarzysta cytowany przez "Dzoson Ilbo".
Chiny są tradycyjnie sojusznikiem Korei Płn. i zaopatrują ją w żywność i surowce energetyczne.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.