Co roku zabijanych jest milion małych Hindusek. Dziewczynki poddawane są też w Indiach drastycznym operacjom zmiany płci.
Ostatnio ujawniono, że w mieście Indore lekarze na życzenie rodziców przeprowadzają operacje chirurgiczne zmiany płci. Kilku chirurgów w najlepszych klinikach w tym mieście przeprowadza rocznie po 200-300 takich operacji. O zmianie płci dziewczynki decyduje rodzina. W Indiach dziewczynka jest bowiem dzieckiem niechcianym, ponieważ trzeba zapewnić jej posag i zorganizować zamążpójście.
Operacjom zmiany płci poddawane są dziewczynki w wieku od roku do pięciu lat. Po zabiegu chirurgicznym dziecku podawane są hormony. Rodziny płacą za taką operację równowartość trzech tysięcy dolarów. Są poinformowane o tym, że taki „chłopiec” w wyniku korekty płci będzie bezpłodny, grozi mu także impotencja.
W Indiach brak stosownego prawa, które z jednej strony chroniłoby dzieci przed taką ingerencją, z drugiej zakazywało lekarzom takich operacji. Presja rodzin, aby posiadać głównie potomków płci męskiej znana jest od dawna i wynika z uwikłania w tradycję. Zgodnie z nią syn ma dbać o rodziców i zarabiać na rodzinę, córka zaś ma być wyposażona w posag i oddawana jest rodzinie męża. Szeroko stosowana aborcja nienarodzonych córek została już prawnie zakazana w Indiach i stosowana jest nielegalnie. Brak dbałości o córkę, przejawiający się gorszym odżywianiem czy wręcz głodzeniem oraz brakiem kształcenia nie jest rzadkością.
Kościół katolicki od dawna występuje w obronie dzieci płci żeńskiej. Wzywa rodziców do akceptowania córek, a rząd do obrony ich życia i przeciwdziałania aborcjom. Ks. Babu Joseph, rzecznik Episkopatu Indii mówi: „Biskupi Indii bardzo mocno opowiadają się za popieraniem narodzin dziewczynek”.
W populacji dzieci do szóstego roku życia przeważają chłopcy – jest ich o siedem milionów więcej niż dziewczynek.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.