publikacja 07.04.2025 06:46
Dwa przykłady z dzisiejszego poranka.
Ukraina wyśle w tym tygodniu swój zespół do Waszyngtonu, aby rozpocząć negocjacje nad nowym projektem umowy o wydobyciu ukraińskich zasobów mineralnych - powiedziała w niedzielę minister gospodarki Ukrainy Julia Swyrydenko w wywiadzie dla agencji Associated Press.
"Nowy projekt umowy Stanów Zjednoczonych pokazuje, że intencja utworzenia funduszu lub wspólnego inwestowania pozostaje" - stwierdziła Swyrydenko. W skład delegacji Kijowa mają wejść przedstawiciele ministerstwa gospodarki, spraw zagranicznych, sprawiedliwości i finansów.
Kilka dni temu szef MSZ Ukrainy Andrij Sybiha informował, że władze w Kijowie otrzymały od administracji USA nowy projekt umowy surowcowej i współpracują już z partnerami amerykańskimi, by podpisać porozumienie. Krytycy umowy twierdzą jednak, że jest ona jedynie próbą pozbawienia Kijowa kontroli nad własnymi zasobami naturalnymi i infrastrukturą.
Jak pisze AP, nowy projekt obejmuje nie tylko metale ziem rzadkich, ale także gaz i ropę naftową.
AP zauważa, że Kijów nadal jest zainteresowany podpisaniem umowy ramowej w dowolnym momencie, postrzegając to jako ważny krok w kierunku zyskania przychylności prezydenta USA Donalda Trumpa i wzmocnienia poparcia Waszyngtonu w wojnie przeciwko Rosji.
Władze Ukrainy są jednak ostrożne w komentowaniu treści nowego projektu i podkreślają, że na razie odzwierciedla on stanowisko tylko jednej strony. "Mamy teraz dokument odzwierciedlający stanowisko zespołu prawnego Departamentu Skarbu USA - powiedziała Swyrydenko - To nie jest wersja ostateczna, to nie jest wspólne stanowisko".
Dodała, że teraz zadaniem Ukrainy jest powołanie zespołu technicznego do negocjacji, określenie czerwonych linii i podstawowych zasad oraz wysłanie delegacji do Waszyngtonu na rozmowy techniczne. "Oczywiste jest, że pełnych parametrów tej umowy nie da się omówić online - oceniła - musimy usiąść do stołu i kontynuować rozmowę osobiście".
"To oznacza nowy etap w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, który wymaga wiedzy eksperckiej w wielu dziedzinach - zaznaczyła ukraińska minister -Ostatecznie wszystko zostanie ustalone w toku negocjacji".
Według AP nie jest jasne, jaką rolę Ukrainie przyznaje nowy projekt, zaproponowany przez USA, w zarządzaniu funduszem, który gromadziłby środki z wydobycia ukraińskich minerałów. Analitycy, którzy zapoznali się z dokumentem, uważają, że zaangażowanie Kijowa będzie prawdopodobnie minimalne, choć Ukraina ma nadzieję zakwestionować ten punkt w najbliższych negocjacjach.
Poprzednia wersja umowy ramowej zawierała plany utworzenia wspólnie zarządzanego przez Stany Zjednoczone i Ukrainę funduszu inwestycyjnego, którego celem byłoby wsparcie odbudowy zniszczonej wojną gospodarki Ukrainy.
Zgodnie z warunkami umowy Ukraina miałaby przeznaczać na fundusz 50 proc. przyszłych przychodów generowanych z kluczowych aktywów narodowych, obejmujących minerały, węglowodory, ropę naftową, gaz ziemny i inne wydobywalne zasoby.
***
Prezydent USA Donald Trump powiedział w niedzielę, że nie zasiądzie do rozmów handlowych z Europą, jeśli ta nie będzie mu płacić dużej ilości pieniędzy każdego roku. Zapowiedział też, że nie pójdzie na żaden układ w sprawie ceł z Chinami lub UE, jeśli nie "rozwiążą" one kwestii swojej nadwyżki handlowej z USA.
Trump odniósł się do wywołanej przez siebie wojny handlowej podczas briefingu na pokładzie samolotu Air Force One w trakcie powrotu z Florydy, gdzie spędził trzy ostatnie dni grając w golfa. Prezydent przekonywał, że zagraniczni partnerzy handlowi Ameryki dobijają się, by podjąć z nim negocjacje, lecz zaznaczył, że jest to możliwe tylko jeśli zgodzą się zbilansować swoją wymianę handlową z USA.
Pytany o wypowiedź swojego doradcy i miliardera Elona Muska o tym, że chciałby stworzyć strefę wolnego handlu bez ceł między USA i Europą, Trump ponownie wyraził swoje pretensje na temat "okropnego traktowania" Ameryki przez UE.
"Stany Zjednoczone nie mogą stracić 1,9 biliona dolarów na handlu. Nie możemy tego zrobić i jednocześnie wydać dużo pieniędzy na NATO, aby chronić narody europejskie, chronić je wojskiem i tracić pieniądze na handlu. Cała ta sprawa jest szalona, a ja zostałem wybrany na tej podstawie" - powiedział. "Wiecie, Amerykanie rozumieją to o wiele lepiej niż media, ale media to rozumieją" - dodał.
Zaznaczył, że choć europejscy przywódcy "przychodzą do stołu" i chcą rozmawiać, to "nie będzie rozmów, dopóki nie zapłacą nam dużych pieniędzy co roku, po pierwsze za teraźniejszość, ale także za przeszłość". Trump nie wyjaśnił, co ma na myśli, lecz sugerował, że miałaby to być rekompensata za to, że Europa "zabrała (Ameryce) wiele majątku".
W podobnym tonie wypowiadał się na temat ewentualnych rozmów z Chinami. "Setki miliardów dolarów rocznie tracimy z Chinami. I jeśli nie rozwiążemy tego problemu, nie zamierzam zawierać umowy. Jestem skłonny do zawarcia umowy, ale oni muszą rozwiązać swoją nadwyżkę" - powiedział Trump. "Chiny teraz ponoszą duże straty, ponieważ wszyscy wiedzą, że mamy rację" - dodał.
Prezydent potwierdził przy tym doniesienia, że był bliski zawarcia z Chinami umowy o przejęciu TikToka, lecz Pekin wycofał się po ogłoszeniu przez niego nowych ceł. "Gdybym trochę obniżył taryfy, zatwierdziliby tę umowę w 15 minut, co pokazuje siłę taryf, prawda?" - ocenił.
Pytany o to, czy celowo chce doprowadzić do krachu na giełdzie, Trump zaprzeczył tej hipotezie, mimo że dwukrotnie zamieścił na swoim portalu społecznościowym film z TikToka twierdzący, że umyślnie dąży do spadków na rynkach, by zmusić Rezerwę Federalną do obniżenia stóp procentowych. "Nie chcę, by cokolwiek spadało, ale czasami trzeba przełknąć lekarstwo, by coś naprawić" - zaznaczył.
W niedzielę obrót kontraktami terminowymi futures na nowojorskiej giełdzie wskazywał, że w poniedziałek Wall Street ponownie otworzy się na głębokim minusie po rekordowych dwóch dniach spadków w ubiegłym tygodniu, gdy giełdowe spółki straciły na wartości 6,4 bln dolarów.
Podczas briefingu na pokładzie samolotu Trump jedynie krótko odniósł się do negocjacji z Rosją i wojny w Ukrainie. Stwierdził tylko, że rozmowy z Moskwą trwają, lecz zaznaczył, że "nie podobają mu się bombardowania"
Trump chce więcej pieniędzy