Czyli właściwie jak? Nie wiedzieć czemu, tradycyjnie narzekamy. I w ogóle tradycyjnie jesteśmy na nie. Albo przynajmniej na nie będę, nie zamierzam, nie chcę. Jesteśmy narodem pracoholików malkontentów wiecznie szukających sobie zajęcia.
Niedziela pod znakiem sprzątania i spotkań ze znajomymi – spotkań miłych, aczkolwiek wyczerpujących. Oj, wyczerpujących. A przecież odpoczynek, relaks i reset – po całym tygodniu potrzebne są… Czytając to, co pisze się o Polakach, człowiek zastanawia się czasem, czy żyje w jakiejś bańce, alternatywnej rzeczywistości…
Tematu oczywiście dogłębnie nie badałam. Ot, człowiek czegoś tam posłuchał, coś tam wie. Myśleć mu się zdarza. I sprzeciw, rośnie w nim sprzeciw. Bo niby na podstawie czego takie wnioski? I że tradycyjnie to źle, bo koniecznie przy suto zastawionym stole, z przesytem, z długimi godzinami w kuchni, zawsze ponad miarę? Że jak reset, to tylko z szydełkiem i serialem, zakopani w pościeli, bez nikogo, to by się czegoś od nas domagał? Skąd w ogóle to przekonanie, że możemy robić co nam się zachce, jakby nie było żadnych relacji, żadnych więzi?
Bo tak, wolna niedziela należy do polskiej tradycji. Tak, świętowanie jest częścią tradycji, wprowadza nas w nie Kościół liturgią i pobożnością, rytmem roku. To się nie dzieje w godzinę ani po trzech dobach pracochłonnych przygotowań – to trwa. Nasza relacja z Bogiem, odkrywanie tego, kim jesteśmy – to trwa. Po pierwszej spowiedzi następują kolejne, Eucharystia jest światłem, w Wielkim Poście zewsząd słychać Gorzkie żale…
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Szydełko tu niczemu nie przeszkadza. Uczenie się od innych – także nie. Owszem, można nie widzieć na przykład w takiej niedzieli katolickich konotacji (nie znać ich czy nie nazywać), ale duchowe już tak. Sens świątecznego odpoczynku nie sprowadza się wszak do tego, byśmy w kolejnym dniu lepiej pracowali. Tradycja jest po coś, ale i z jakiegoś powodu.
Wydaje się czasem, że odpoczynek, wytchnienie, szabat jest tak głęboko religijny, że przestaliśmy znać jego przyczynę, jego sens. Tak jakbyśmy chcieli mieć efekt bez uzyskiwania go, jakby chcieć owoców bez korzeni. Jeszcze czujemy, ale już nie rozumiemy. Domagamy się tego, co już dawno otrzymaliśmy.
aktualna ocena | 4,53 |
głosujących | 15 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Papież Franciszek wpłynął na pogłębienie rozumienia powszechności Kościoła.
Kto stracił swój urząd, a kto go zachował? Co o tym mówi prawo kanoniczne?
„Błogosławił ludzi, dotykał się ich i potem już nam zniknął, odszedł.”
Modlitwę poprowadzi archiprezbiter bazyliki Św. Piotra kardynał Mauro Gambetti.