W radiu zachwycał się życiem w niemieckim obozie dla internowanych Górnym Śląsku. Dokumenty na ten temat odtajniono w brytyjskich Narodowych Archiwach.
P.G. Wodehouse jest twórcą popularnej literackiej postaci Jeevesa - kamerdynera erudyty ratującego z każdej opresji swego pana - Bertrama Woostera. Jeeves bywa nazywany "osobistym dżentelmenem dżentelmena". W polskim tłumaczeniu wydano trzy powieści pisarza: "Dziękuję, Jeeves", "Dewiza Woosterów" oraz "Wielce zobowiązany, Jeeves". Jeeves to także postać znana z filmów i słuchowisk radiowych. To także nazwa wyszukiwarki "Ask Jeeves".
W chwili wybuchu wojny Wodehouse mieszkał we Francji. Jako obywatel brytyjski został przez Niemców internowany w miejscowości Tost (Toszek w obecnym powiecie gliwickim). Wówczas skontaktował się z nim Werner Plack, były hollywoodzki statysta współpracujący z aparatem propagandy III Rzeszy.
Wodehouse zaakceptował jego propozycję wygłoszenia na antenie niemieckiego radia w Berlinie serii lekkich, dowcipnych pogadanek o życiu w niemieckim obozie odosobnienia, za co otrzymał 250 marek. Pogadanki były skierowane do anglojęzycznych słuchaczy.
Pogadanki Wodehouse'a nadane latem 1941 r., gdy W. Brytania była w wojnie z Hitlerem, zostały źle odebrane przez jego rodaków. Niektórzy uznali go za kolaboranta III Rzeszy. Po ich wygłoszeniu Wodehouse nie powrócił już do Tost, lecz przeniósł się do Paryża i do końca wojny wraz z żoną Ethel mieszkał na koszt III Rzeszy w hotelu Bristol.
Przesłuchiwany przez MI5 po wojnie Wodehouse tłumaczył, że chciał okazać wdzięczność amerykańskim przyjaciołom za okazaną pomoc i pokazać, że brytyjscy internowani "są nonszalanccy i zachowują pogodę ducha". Wcześniej o Tost napisał: "Jeśli to ma być Górny Śląsk, to jaki u licha musi być Dolny"?
Z odtajnionych akt wynika, że MI5 miał duże wątpliwości co do wersji pisarza; kontrwywiad uznał jego tłumaczenia za nieszczere, ale postanowił nie ścigać go, ponieważ doszedł do wniosku, że był politycznie naiwny i dopiero po niewczasie zdał sobie sprawę, iż popełnił błąd. MI5 stwierdził, że pogadanki "nie były proniemieckie i nie pomogły wysiłkowi zbrojnemu III Rzeszy".
W czasie przesłuchania przez MI5 Wodehouse dowiedział się, że Brytyjczyk John Amery wysługujący się Niemcom i skazany po wojnie na śmierć zarekomendował go niemieckim służbom jako "potencjalnie pożytecznego propagandzistę". Wiadomość ta miała go zaszokować.
Po wojnie Wodehouse osiedlił się w USA. W 1975 r. otrzymał od Elżbiety II honorowy, dożywotni tytuł szlachecki.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.