Pieniądze za nicnierobienie

Andrzej Macura

publikacja 09.07.2025 11:51

Nie, nie chodzi o żyjących z zasiłków...

Gdy w zrujnowanych II wojna miastach jakiś typek rzucał „kup pan cegłę” znaczyło to tyle, co „wyskakuj pan z kasy i kosztowności, bo jak nie, to...”. Bandziory – mówiło się o takich. Słusznie. W sumie to narażał się trochę taki, nie? Nigdy nie wiadomo było, na kogo trafi. Dziś, co by nie powiedzieć, bezpieczniej. Dla bandziorów znaczy się. Bo unikają bezpośredniej konfrontacji. I, niestety, miewają  za sobą cały aparat państwa, które w razie czego stanie po ich stronie....

Pisałem z jakieś dwa lata temu o idiotyzmie, jakim jest obarczanie obywateli odpowiedzialnością za wykorzystanie ich danych osobowych np. dla wyłudzenia kredytu. „Twoja wina, bo ich nie chroniłeś” – dało się wtedy często słyszeć. I przypomniałem, że do moich danych osobowych ma dostęp cała masa urzędników państwowych, samorządowych a nawet prywatnych instytucji (banki); że moje dane osobowe wykorzystywane są w systemie ochrony zdrowia, łącznie z aptekami, że żąda się ich ujawnienia przy meldowaniu się w hotelu czy schronisku, a nawet przy okienku na poczcie, gdy odbieram list polecony. I że muszę je ujawniać podpisując się pod petycjami tudzież pod poparciem dla kandydatów w prezydenckich (burmistrzowych i wójtowych też) wyborach. Co znaczy, że mam je chronić? Czy tak stawiający sprawę mają równo pod sufitem? Czy nie odkleili się całkiem od rzeczywistości? I to ja mam udowadniać, że nie wziąłem kredytu, bo instytucja go  udzielająca nie sprawdziła dokładnie komu go daje?  

Dziś czytam o pomyśle z przewodniczącej w tym półroczu Unii Danii. By opodatkować podatkiem od emisji gazów...  gospodarstwa hodowlane. Krowy, świnie itd. W samej Danii pomysł już wprowadzono. Teraz kolej na całą Unię... 

Aż nie chce mi się przypominać, że cała Unia to ułamek tego, co wysyła do atmosfery reszta świata. Trzeba mieć w sobie coś z samobójcy by twierdzić, że dla ochrony klimatu (z natury zmiennego) to właśnie Europa powinna mocno się poświęcić. To znaczy poświęcić swój rozwój, dobrobyt i wszystko co z tym związane. Przecież to niewiele zmieni, nie tak? Tyle że – myślę sobie – tu wcale nie chodzi o planetę. Tu chodzi o to, by bogaci bez żadnego wkładu własnej pracy mogli bogacić się jeszcze bardziej. Jak z handlem emisjami CO2. Nic nie robię, a kasa od innych leci. Jak z wielkimi bankami: pożyczyliśmy 10 razy więcej, niż u nas zdeponowano, a teraz pobieramy odsetki i czekamy na spłatę; możemy pławić się w luksusach udając, że ciężko pracujemy i gadać o rzekomym wielkim ryzyku, jakie ponosimy... Ryzyko, to ponosi ten rolnik i każdy, kto coś produkuje. Ryzyko ponosi świadczący różnorakie usługi. Oni w razie czego nie tylko stracą wszystko, ale utopią się w długach. Instytucje finansowe, państwa... Cóż, nie ma pieniędzy: musicie się z tym obywatele pogodzić. Albo i solidarnie złożyć na zasypanie tej dziury, bo „wicie, rozumicie”, te instytucje działać muszą...

Jak się o nich mówi? O takich, którzy, choć zdrowi, żadnej pracy się nie imają, a żyją z różnorakich zasiłków i pomocy społecznej? Nieistotne. Myślę, że wielcy tego świata mnożący swoje bogactwo kosztem uczciwie pracujących różnią się od nich tylko sprytem; pasożytują na społeczeństwach na nieporównanie większą skalę. Najwyższy czas, by ciągle jeszcze demokratycznie wybierane władze położyły takim praktykom kres. Dziś owe władze w mechanizmach Unii znaczą już mniej niż wyłonieni poza demokratycznymi mechanizmami unijni urzędnicy? Czas na zmiany. Trzeba tej plutokracji położyć kres. Nie, nie po to, byśmy mogli się nie wiadomo jak bogacić. Byśmy mogli „wieść życie ciche i spokoje na chwałę naszego Boga”. Bez obawy, że kolejny podatek czy opłata za nie wiadomo co sprawi,  że przyjdzie nam żyć w nędzy. 

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..