Trwające od ponad tygodnia antyromskie protesty w Bułgarii zaczęły nabierać charakteru antyrządowego. Na niedzielnym wiecu w Płowdiwie, w którym według agencji informacyjnej Fokus uczestniczyło około 3 tys. osób, żądano dymisji rządu i prokuratora generalnego.
W Sofii przed gmachem MSW około 300 protestujących, przybyłych na apel małej partii parlamentarnej Porządek, Prawo i Sprawiedliwość, domagało się dymisji szefa resortu Cwetana Cwetanowa.
Jako szef sztabu wyborczego rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) przed wyznaczonymi na 23 października wyborami prezydenckimi i samorządowymi Cwetanow przebywa na urlopie i nie usłyszał okrzyków pod oknami jego gabinetu: "Precz z Cwetanowem", "Nie boimy się". Demonstrantów rozpędziła policja, lecz do starć nie doszło.
W Płowdiwie wiec pod hasłem "Nie zapomnimy, nie przebaczymy" zorganizowali kibice dwóch miejscowych drużyn piłkarskich, a także organizacje studentów płowdiwskich uczelni. Domagano się dymisji premiera, prezydenta, prokuratora generalnego i wyższych władz wymiaru sprawiedliwości. "Prawo powinno obowiązywać wszystkich obywateli bułgarskich, należy stworzyć efektywne mechanizmy gwarantujące jego przestrzeganie" - apelowano w oświadczeniu organizacji studenckich.
Na wiecu nie zabrakło elementów odnoszących się do społeczności romskiej. Protestujący domagali się m.in. powiązania udzielania świadczeń z wykonywaniem społecznie użytecznej pracy, zburzenia nielegalnych budowli w dzielnicach romskich, zaprzestania praktyki umarzania zadłużenia Romów za prąd i wodę.
Powodem antyromskich wystąpień stał się wypadek drogowy we wsi Katunica niedaleko Płowdiwu. 23 września zginął tam młody mężczyzna, potrącony przez samochód należący do rodziny miejscowego romskiego przywódcy.
Protesty przybrały szerszą skalę również w związku z kampanią przed wyznaczonymi na 23 października wyborami i pojawiły się w nich akcenty społeczne.
Zdaniem analityka Iwo Christowa stawia to rządzącą partię w sytuacji patowej - z jednej strony dąży ona do złagodzenia napięć społecznych i etnicznych, a z drugiej boi się utraty głosów około półmilionowego romskiego elektoratu.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.