Na razie nie mamy do czynienia z wojną religijną, jednak chrześcijanie są coraz bardziej oburzeni tym, co się dzieje w Kenii i chcą się bronić. Takie komentarze słychać po wczorajszym zamachu na anglikański kościół w Nairobi. Zginęło w nim dwoje dzieci, a ośmioro zostało ciężko rannych.
„Napastnicy się nie pomylili. Celowo zaatakowali pomieszczenie, w którym prowadzona była katecheza dla dzieci” – mówią informatorzy misyjnej agencji Fides, pragnący ze względu na swe bezpieczeństwo zachować anonimowość. Jednoznacznie podkreślają, że ataki na chrześcijan przybrały na sile, odkąd wojsko kenijskie przyłączyło się w Somalii do ofensywy przeciwko islamskim ekstremistom z ugrupowania Al Shabaab.
Agencja podkreśla, że słabo lub w ogólne nie chronione kościoły stanowią łatwy cel. Jednocześnie zaś, co jest ważne dla ekstremistów, o konsekwencjach tych ataków mówi się na całym świecie.
W kontekście wczorajszego zamachu Kościół w Kenii wskazuje m.in. na brak odpowiedzialności ze strony francuskiego dziennika rozpowszechniającego karykatury Mahometa. „Ci ludzie nie myślą o konsekwencjach swych czynów, z powodu których w odległych zakątkach globu niewinni ludzie są mordowani” – wskazuje agencja Fides. Podkreśla zarazem, że sytuacja może się wymknąć spod kontroli. Już wczoraj bowiem młodzi chrześcijanie chcieli chwycić za broń i w zemście za śmierć niewinnych dzieci napaść na meczet.
Żadne daty nie zostały ustalone, dlatego nie mogły być zmienione.
Putin od 2023 r. jest objęty nakazem aresztowania przez MTK.
"Minerałów będzie tyle, że nie będziecie wiedzieli co z nimi zrobić".