Rząd chce zakazać noszenia chust w sądach. - Co będzie dalej? Ustalą jak długą mogę mieć brodę?! - irytuje się Zubair Butt Hussain, rzecznik Rady Duńskich Muzułmanów - pisze Gazeta Wyborcza.
Duńskie organizacje muzułmańskie są oburzone na rząd Andersa Fogha Rasmussena, który chce zakazać noszenia islamskich chust przez sędziów i innych urzędników sądowych. Ferment może przenieść się za granicę, bo od czasów opublikowania w gazecie "Jyllands Posten" karykatur Mahometa Dania ma w świecie islamu łatkę kraju niechętnego muzułmanom. Tym razem Kopenhaga chce się przygotować na każdą ewentualność. Dyplomaci z duńskich placówek na świecie dostali już instrukcje na wypadek antyduńskich demonstracji. Wycofanie się z pomysłu nie wchodzi w grę. Przygotowywana ustawa dotycząca zakazu noszenia symboli religijnych w sądach ma poparcie większości partii, w tym opozycyjnych socjaldemokratów. Minister sprawiedliwości Lene Espersen tłumaczy, że nie chodzi w niej o dyskryminowanie jakiejkolwiek religii, ale o zagwarantowanie neutralności sądów. Niebawem sędziowie czy prokuratorzy z Danii nie będą mogli pojawiać się na sali obrad nie tylko w muzułmańskich chustach, ale i żydowskich jarmułkach, turbanach czy z innymi noszonymi w widocznym miejscu symbolami religijnymi, np. krzyżykami. Muzułmańscy działacze przekonują, że pod płaszczykiem walki o neutralność światopoglądową odbywa się ordynarna dyskryminacja. - Co będzie dalej? Ustalą jak długą mogę mieć brodę - irytuje się Zubair Butt Hussain, rzecznik Rady Duńskich Muzułmanów. Z kolei Sabba Mirza, 25-letnia studentka prawa w Danii przekonuje, że nosi chustę nie z powodów religijnych, ale osobistych. - Chusta to część mojego stylu życia - tłumaczyła duńskim mediom. W liczącej 5,5 mln ludzi Danii żyje niecałe 200 tys. wyznawców islamu, który jest drugą religią w tym luterańskim kraju. Przeciw zakazowi opowiada się Birthe Ronn Hornbech, minister ds. integracji. Także sami sędziowie mają zastrzeżenia. - Lata nauki, szkolenia i praktyka gwarantują, że działamy zgodnie z prawem i nie kierujemy się swymi przekonaniami czy religią - przekonywał BBC przewodniczący jednego z sądów Torben Goldin. Wielu Duńczyków drażni to, że zakaz wprowadzany jest pod dyktando ksenofobicznej i antyimigranckiej Duńskiej Partii Ludowej (DF). Pomysł ustawy narodził się bowiem po kontrowersyjnej antymuzułmańskiej kampanii reklamowej populistów. Kilka tygodni temu Duńska Partia Ludowa pokazała plakat przedstawiający młodą muzułmankę w burce z sędziowskim młotkiem. Pod sugestywnym zdjęciem znalazł się podpis: "Giv os Danmark tilbage", czyli "Oddajcie nam Danię". Choć przeciw kampanii wystąpili publicyści, autorytety i grupa intelektualistów, to populiści skutecznie przestraszyli Duńczyków. Z sondaży wynika, że większość popiera zakaz. Na dodatek, choć Duńska Partia Ludowa pozostaje poza rządem, wspiera go w parlamencie. Dlatego premier Rasmussen musi liczyć się z ksenofobicznym sojusznikiem. DF domagała się wprawdzie szerokiego zakazu - obejmującego także szkoły, uczelnie, szpitale i miejsca publiczne - ale nawet przeforsowanie go w sądach jest jej sukcesem. Zbijający kapitał na duńskiej niechęci do imigrantów populiści i ich słynąca z niewyparzonego języka szefowa Pia Kjarsgaard rozdają karty w sprawie polityki imigracji nie od dziś. Ich zasługą jest m.in. to, że Dania prowadzi dziś bardzo restrykcyjną politykę wobec imigrantów. Działacze Duńskiej Partii Ludowej portretują przeciętnego azylanta jako "Alego z osiemnaściorgiem dzieci na karku, który nadużywa duńskiego systemu opieki społecznej, wyciągając milion koron zasiłków rocznie". Dania jest kolejnym po Holandii krajem, w którym rząd planuje wprowadzenie częściowego zakazu noszenia strojów muzułmańskich. We Francji i w kilku niemieckich landach obowiązuje zakaz noszenia muzułmańskich chust w szkołach. Francuskie urzędniczki nie mogą też nosić chust w pracy. We Włoszech istnieje zakaz zasłaniania twarzy, co ma zapobiegać aktom terroryzmu.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.