Łatwo być komentatorem i recenzentem. Ale gdy sytuacja wymaga osobistego zaangażowania...
Rozpoczyna się kampania wyborcza. Politycy zaczynają obiecywać. Chętnie nadstawiamy ucha na zapowiedzi, że coś dostaniemy. Może się nam poprawi, może nie, ale z nadzieją przyjemniej. A że z pustego nawet Salomon nie naleje wiadomo, że komuś trzeba będzie zabrać. Czy jesteśmy gotowi być tym kimś? Czy jesteśmy gotowi stracić?
Czytam ekologiczną encyklikę papieża Franciszka. Punkty o zanieczyszczeniu środowiska i potrzebie ochrony klimatu. Święta racja. Tylko czy dla zmniejszenia zanieczyszczenia jesteśmy gotowi zrezygnować z takich drobiazgów jak jazda do pracy samochodem? Albo zrezygnować z gorszego, ale za to tańszego opału? A może dla oszczędzania wody zrezygnujemy z codziennej kąpieli?
Z Ewangelią jest podobnie. Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie – mówi Jezus, ale gdy przybysze pukają do naszych drzwi jesteśmy gotowi wyjść na ulice by przypadkiem ktoś nie zdecydował, by faktycznie ich przyjąć....
I tak jest ze wszystkim. Z całym naszym życiem społecznym, z całą Ewangelią. Łatwo krytykować i wołać o sprawiedliwość czy miłość. Trudniej wcielać je w życie. A przecież ani dyskusje ani deklaracje świata nie zmieniają. Tym bardziej narzekanie. Zmieniają go konkretne gesty, konkretne czyny. Tyle że być komentatorem i recenzentem jest znacznie łatwiej niż konkretnie coś zrobić...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.