Pigułka wczesnoporonna „dzień po” zagraża życiu nie tylko dziecka poczętego, ale także jego matki – uważa Nency Freundt, z Ośrodka Promocji Rodziny i Naturalnej Regulacji Płodności w Peru (CEPROFARENA). Wyjaśniła, że środek ten stanowi „bombę hormonalną” szkodzącą kobiecie.
Godząc się z okazji Dnia Kobiet na rozpowszechnianie pigułki „dzień po” w tym kraju minister zdrowia Oscar Ugarte ukrył fakt, że może ona spowodować śmierć kobiety przez wykrwawienie. Zawiera bowiem między 50 a 70 razy większą dawkę tych samych substancji co zwykła pigułka antykoncepcyjna - ujawniła Freundt.
Wskazała na merkantylne korzyści z rozprowadzania pigułki wczesnoporonnej. Przypomniała też, że w 2009 r. Trybunał Konstytucyjny zakazał jej rozpowszechniania jako środka aborcyjnego. – Politycznie minister może robić, co chce, ale prawnie nie może, inaczej naraża się na proces karny – stwierdziła Freundt.
Aby pigułka „dzień po” zadziałała, kobieta musi zażyć ją w ciągu 72 godzin po stosunku płciowym. Według producentów, szanse na zapłodnienie spadają wówczas o 89 proc. Gdy jednak doszło do zapłodnienia, środek wywołuje poronienie, uniemożliwiając zagnieżdżenie się zapłodnionego jaja w macicy.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.