Przywódczyni birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi, która przebywa w areszcie domowym i z tego powodu nie może startować w wyborach parlamentarnych 7 listopada, będzie mogła w nich głosować - poinformowały w piątek władze Birmy.
"Aung San Suu Kyi i jej domownicy będą mogli oddać głos - powiedział przedstawiciel władz, zastrzegając swą anonimowość. - Ale nie będzie im wolno wychodzić z domu w dzień wyborów. Władze mogą ich poprosić o wcześniejsze zagłosowanie".
Politolog Aung Naing Oo ocenia, że pani Aung San Suu Kyi nie skorzysta z prawa głosu. Apelowała wcześniej o bojkot głosowania.
Birmańska Komisja Wyborcza ogłosiła pod koniec sierpnia rozwiązanie partii pani Aung San Suu Kyi, Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), oraz 9 innych formacji politycznych. NLD nie zarejestrowała się w komisji do udziału w wyborach 7 listopada, protestując przeciwko przyjętej przez juntę birmańską ordynacji wyborczej.
Listopadowe wybory będą pierwszymi w Birmie od 1990 roku, kiedy to junta wojskowa nie przyjęła do wiadomości przygniatającego zwycięstwa opozycji pod wodzą Aung San Suu Kyi, uhonorowanej w rok później Pokojową Nagrodą Nobla. Od tego czasu przywódczyni opozycji pozostaje niemal nieprzerwanie w areszcie domowym.
Junta zastrzegła sobie prawo mianowania jednej czwartej deputowanych i deklaruje, że nadal obsadzać będzie najważniejsze stanowiska w rządzie.
Jedna osoba zginęła, 23 poszkodowanych wraca do Polski, dwóch zostało w austriackich szpitalach.
Zarzuty wobec każdego z jeńców oparto wyłącznie na tym, że służył on w batalionie "Ajdar".
Podkop odkryto w okolicy miejscowości Kondratki w powiecie białostockim.
Karol III i Kamila po raz pierwszy spotkają się z Leonem XIV.
Co najmniej dwie osoby zginęły po tym, jak policja otworzyła ogień do tłumu żałobników.
Baza lotnicza była kilkukrotnie atakowana przez ukraińskie drony.