Od 8 000 do 10 000 osób zginęło w Libii od początku powstania przeciw libijskiemu dyktatorowi Muammarowi Kadafiemu - ogłosiły w piątek w Bengazi władze powstańcze. Ich rzecznik Mustafa Geriani powiedział dziennikarzom, że liczba ta może okazać się wyższa.
"Nie wiadomo - oświadczył rzecznik - kiedy w końcu Kadafi i jego ludzie sobie pójdą. W Trypolisie, skąd nie mamy danych, 1 200 osób zostało uprowadzonych ze swych domów pod zarzutem uprawiania działalności opozycyjnej. Mogli być wykorzystani jako żywe tarcze."
Geriani przypomniał, że w Bengazi tylko w ciągu minionego weekendu 120 osób zginęło w starciach ze zwolennikami Kadafiego.
Kadafi kilkakrotnie próbował podejmować negocjacje z powstańcami, którzy odrzucali takie propozycje. "Odpowiadaliśmy: połóżcie najpierw kres zabójstwom, jeśli chcecie zasiąść do stołu rokowań" - mówił rzecznik.
Podkreślił on "pozytywny stosunek Libijczyków do zagranicznej interwencji, jednak bez wszelkich operacji lądowych".
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.