Powołanie świeckich w Kościele jest powołaniem przede wszystkim misyjnym. Rolą świeckich jest kształtowanie otaczającego świata i świadectwo ewangelicznego życia w świecie.
"Rasistowskie ulotki dla najmłodszych trafiły do kościołów", "Rasistowska katecheza" - podała telewizja i portale. Co takiego się stało?
Boję się, że wizja Kościoła, rozumianego jako wspólnota wiary, kultu i miłości braterskiej zostanie zredukowana do poziomu restauracji, zaspokajającej mniej lub bardziej wysublimowane apetyty.
Czasem mam ochotę rzucić tę robotę. Dziennikarski fach. Fascynujący, pełen wyzwań i twórczej nerwówki.
Wydawałoby się, że powrót do tych koncepcji, które doprowadziły do masakry II Wojny Światowej jest niemożliwy. Wydawałoby się, że świat powinien pamiętać i umieć zapobiec kolejnym tragediom. Tymczasem co jakiś czas w naszym dzisiejszym świecie dochodzi do dramatu ludobójstwa, któremu zapobiec nie potrafimy lub nie chcemy.
Żadna ludzka działalność nie leży poza dobrem i złem. Nie zawsze poddaje się prostym, jednoznacznym osądom. Ale każda - czasem dopiero w dłuższej perspektywie - przynosi człowiekowi dobro lub zło. To twarda lekcja, jaką społeczeństwa powinny wynieść z obecnego kryzysu finansowego.
Chrześcijaństwo otwarte, nie bojące się dialogu ze światem, czy zamknięte, stawiające na odcięcie się od tego, co niesie ze sobą współczesność? To dylemat, przed którym nieraz już przyszło stawać chrześcijanom. Tak jest i dziś, na początku XXI wieku.
Zastanawia i niepokoi fakt, że po tym wszystkim, co działo się od sierpnia, kiedy to dokonany przez maoistów zamach stał się przyczyną pogromu, na miejsce kolejnego nieznani sprawcy wybierają wioskę w większości zamieszkaną przez chrześcijan. Trudno się oprzeć wrażeniu, że chodzi właśnie o to, by prześladowania nie wygasły.
W Polsce ciągle jeszcze pokutuje błędne przekonanie, że wszelkie skandale finansowane są z cudzych, w domyśle państwowych, pieniędzy, stąd ta właśnie instytucja powinna stać na straży ładu moralnego.
Tydzień temu pisałem o akcji ateistów w Londynie. Chcą oblepić autobusy miejskie napisem „Boga prawdopodobnie nie ma". To z pewnością bardziej uczciwe niż akcja miejskich władz Oxfordu: likwidują Boże Narodzenie w imię… tolerancji wobec innych religii. Aż głupio to komentować.