W Katechizmie Kościoła Katolickiego czarno na białym napisano, że ich płacenie jest obowiązkiem moralnym.
Nieszczęścia spowodowane huraganowym wiatrem wstrząsają. Pozostaje wierzyć, że w ludzkiej historii nic nie jest bez sensu.
Myślę, że również w Polsce przydałby się politykom taki publiczny egzamin z wartości.
Nie należy mylić nauczania Kościoła z politycznymi i społecznymi poglądami poszczególnych hierarchów czy wypowiadających się w katolickich mediach publicystów.
Katolik ma czuć się odpowiedzialny za wszystkie grzechy swoich współbraci w wierze. Za antykatolickie ekscesy odpowiedzialny nie czuje się nikt.
Mam nadzieję, że w Polsce nigdy żaden biskup katolicki nie będzie musiał wypowiedzieć tak dramatycznego zdania.
Bardzo często w ocenie moralnej najważniejsze jest nie pytanie, kto zaczął zło, ale kto je kontynuuje. Początek należy już do przeszłości, wpływać możemy jedynie na teraźniejszość. Nie możemy cofnąć tego, co się stało, ale możemy od zaraz przerwać łańcuch zła. Zwłaszcza popełnianego przez nas samych.
Wojna to śmierć, zniszczenie, głód i strach. Nie dziwi, że Benedykt XVI prosi o przerwania działań zbrojnych w Gruzji i wzywa do modlitwy w intencji rozwiązania wszystkich problemów drogą pokojową.
Wydaje nam się oczywiste, że Kościół powinien być przeciw wojnie.
Można wręcz odnieść wrażenie, że im bardziej nie chcemy Jana Pawła II słuchać, z tym większą pasją upychamy go na pomnikach, tablicach, monetach, medalach, etc. W końcu pomniki są nieme, a przecież świadczą o „wielkiej czci dla zmarłego papieża".