Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Zwrócę uwagę, ze "podobne" nie znaczy "to samo". Ot taka zebra. Podobna do konia, tyle że konia w piżamie, prawda? A przecież żebra nie jest koniem.
To o czym mowa w Mt 5,22 nazywa się po polsku gniewem (tak napisano) albo wyzwiskami (taki przykład tam podano - "bezbożniku", "pusta głowo"). Gdy ktoś podżega do zrobienia krzywdy, mówimy o podżeganiu. Gdy ktoś oczernia, mówimy o oczernianiu. Gdy ktoś rzuca fałszyszwe podejrzenia, mówimy o fałszywych podejrzeniach. Wszystko to słowa przez moralność i pewnie także prawo piętnowane. Tworzenie kategorii "mowa nienawiści" jest zbyteczne. A robi się to tylko po to, żeby móc potem zakwalifikować jako "mowę nienawiści" coś, co jest zwyczajnym wyrażeniem opinii. Ktoś czuje się tą opinią dotknięty, więc zaraz mówi się o "mowie nienawiści". To takie pojęcie - wytrych przez którego wprowadzenie chce się zmusić "niepoprawnych" do przyjęcia tego, co głoszą "poprawni" albo przynajmniej do milczenia. W sumie to taki rodzdzaj cenzury: sprzeciw wobec tego, co głosimy oznacza mową nienawiści, więc się nie odzywaj... Tak to w praktyce działa. A przykład mieliśmy parę lat temu, gdy pewnego redaktora naczelnego pewnego polskiego tygodnika skazano za użycie nawet nie porównania, ale rozumowania przez analogię. Analogia się nie podobała, więc uznano, że używa "mowy nienawiści". Nota bene w tedy pojęcia w polskim prawie nie występującego....
Dodam jeszcze jedno: w swoim tekście nacisk kładę na "zwalczanie", nie na "mowę nienawiści". Użycie tego słowa najdobitniej pokazuje o co tak naprawdę chodzi. O zwalczanie myślących niepoprawnie, nie po mojej myśli. Jestem gorącym przeciwnikiem stosowania pomówień, wyzwisk, podżegania itd, ale jestem też wrogiem nazywania tego "mową nienawiści". Ot co...
Ad katolik k. Ma Pan racje, ze z kłamstwa bierze sie wiele zła. Ale nie tylko. Wiele zła bierze sie też z niepotrzebnego powtarzania prawdy. Ot - szyderstwa z byłego prezydenta Komorowskiego z powodu błędu ortograficznego... Nie tylko chodzi więc o kłamstwo. Czasem o mówienie prawdy. Ale w ten sposób, by drugiego człowieka poniżyć.
Trzeba jednak jasno powiedzieć, że w wielu sprawach różne strony dzisiejszego sporu zachowują się jak dzieci w piaskownicy. "Dorżnąć watahę" czy "śmierdzicie naftaliną" to ie są słowa miłości, ale w zasadzie nie ma się o co obrażać. Tyle że ludzie wtym politycznym sporze są dziś tak wrogo już do siebie nastawieni, że wszystko jest dla nich dobrym pretekstem do zaatakowania przeciwników. Zgodnie z zasadą, ze jak będą mieli czapki na głowach, to sie ich oskarży o to, że je mają, a jak nie będę mieli - to o to, że ich nie mają. Po prostu całkie spora grupa ludzi jest dziś wyznawcami św. Oburza i bez oddawania mu czci nie mogę żyć.
https://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/reportaz-superwizjera-tvn-reakcja-andruszkiewicza-i-prokuratury,1815714.html?playlist_id=28709
Co naftaliny. Tak, być może była to ironia. Kiedy jednak ironii używa druga strona, to wtedy podnosi się krzyk i lament, że się obraża. Bądźmy więc sprawiedliwi. I jedni i drudzy potrafią mieć cięty język (vide pan NIesiołowski), i jedni i drudzy potrafią zrobić z igły widły. To jak w małżeństwie: nigdy rzadko jest tak, że winna kłótniom jest tylko jedna strona.