W zalewie słów i idei można czasem znaleźć drobiazg, który może stać się fundamentem.
„Wolny świat” szanuje człowieka? Bez przesady. Co najwyżej swoich obywateli. I to nie wszystkich.
Bywa traktowana jak dzielenie włosa na czworo. Tymczasem powinna być podstawą kształtowania zdrowej wiary.
Zawsze dziwię się, gdy ludzie uważający się za wierzących nie zauważają prostych konsekwencji swojej wiary.
W Watykanie skandal z wyciekiem poufnych informacji. Krótko? Wstyd.
Chrystus jest pasterzem owiec, nie wilków. Ano prawda.
Kto korzysta, gdy dwóch się bije? Wiadomo. Wiadomo też, kto traci.
Wojna w Syrii trwa i będzie trwała. Tak długo, jak jej prowadzenie będzie się opłacało tym, którzy za nią stoją. A zwykli ludzie w tym konflikcie ginący, głodujący, cierpiący i pukający dziś do bram Europy? To tylko nawóz historii.
Po co wywoływać w polskim Kościele kolejną awanturę z polityką w tle?
Nie deprecjonuję wartości wielkich religijnych wydarzeń. Tylko wiem, że wiele dobra rodzi się w szarej codzienności.