Bywa traktowana jak dzielenie włosa na czworo. Tymczasem powinna być podstawą kształtowania zdrowej wiary.
Polscy biskupi podjęli decyzję o zakazie wszelkich celebracji z modlitwą o uzdrowienie z „grzechów pokoleniowych” czy o „uzdrowienie międzypokoleniowe”. To już drugie, po zakazie „spowiedzi furtkowej” wystąpienie tego typu w ostatnim czasie. Szczerze? Odetchnąłem z ulgą. Już nie będziemy musieli w naszym serwisie Zapytaj gimnastykować się, jak tu taktownie wytłumaczyć komuś pytającemu o powody jego duchowych kłopotów, że, wbrew opinii uważających się za znawców, jego problemy raczej nie biorą się z grzechów jego przodków (raczej, bo przecież jest jeszcze coś takiego jak wpływ wychowawczy).
Argumenty przeciwko praktyce modlitwy o uzdrowienie z grzechów przodków przytoczone w opinii teologicznej Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski są bardzo mocne. Aż dziw bierze, że dotąd tylu, było nie było wykształconych teologów, sprzeczności owej praktyki z teologią nie zauważało. Skąd się coś takiego bierze? Podejrzewam, że z trudności, jaką jest zasymilowanie zdobytej wiedzy teologicznej z własną wiarą.
To wbrew pozorom nie tak łatwe. Zwłaszcza kiedy w procesie zdobywania tej wiedzy nie widać jeszcze całości. Ale można temu zaradzić. Pamiętam jak jeden z wykładowców dogmatyki zupełnie serio radził nam, swoim studentom, by zamiast czytać pobożne rozmyślania brać na modlitwę notatki z wykładów z dogmatyki. Nonsens?
Coś takiego potrafi wywrócić do góry nogami całą dotychczasową pobożność człowieka. Ot, taka chrystologia, która uświadamia, jak pozostając prawdziwym Bogiem Jezus w pełni doświadczył także naszych ludzkich ograniczeń. Albo taki traktat o łasce, który zmusza do zastanawiania się, ile tak naprawdę w tym, co we mnie dobrego jest naprawdę mojego (co nie znaczy oczywiście, że bez pomocy łaski Bożej człowiek może tylko grzeszyć). Tymczasem, jak w czasie swoich studiów zauważyłem, reakcją całkiem sporej rzeszy studentów na natłok wiedzy jest jej odrzucenie, uznanie za teoretyzowanie i dzielenie włosa na czworo. I zaczyna się budowanie swojej wiary na „doświadczeniu” i „praktyce”. A one, nie wsparte zdrową teologią, czasem mogą zaprowadzić na manowce...
Nie tylko zresztą w kwestii „spowiedzi furtkowej” czy „grzechów pokoleniowych”. Ot, papież Franciszek przypomniał ostatnio, że – zacytuję – „głoszenie Ewangelii nie jest zastrzeżone dla «zawodowych misjonarzy», ale powinno być głębokim pragnieniem wszystkich wiernych świeckich, powołanych na mocy swego chrztu nie tylko do ożywiania sfery doczesnej wiarą chrześcijańską, ale także do dzieł wyraźnej ewangelizacji, głoszenia i uświęcenia ludzi”. Też niby oczywiste, prawda? Ot, w najbliższą niedzielę usłyszmy, jak w Apokalipsie Jan powie o ustanowieniu Kościoła (nie tylko jego pasterzy) „królestwem i kapłanami”. A jednak zapominane...
Jeśli w swojej pobożności czy duszpasterskiej praktyce nie będziemy ciągle wracali do źródeł grozi nam, że staniemy się duchowo jałowi. Jak wyschnięta ziemia. Na szczęście te nasze nieudolne czasem starania o zdrową pobożność wtrąca się jeszcze ze swoją łaską Bóg...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie może być apostołem ten kto nie potrafi o świadczyć o Bogu , proste , prawda ?
A ...jak świadczyć , kto tego nauczy odniesieniu do KONKRETNYTCH sytuacji dnia codziennego ?
Nie będę ukrywał ,ze teologiczne esy- floresy jakimi niekiedy częstują często niewykształconych ludzi księża, jakieś dywagacje problemy nie z tej Ziemi budzą we mnie odruch oporu i ...ironii . Chyba trzeba się będzie przeprosić z nauką społeczną kościoła, taka stosowaną...jeśli taka istnieje.
Islam w Europie , proszę zwrócić uwagę na to ,że mówi się o wojnie cyklizacji , wojna pomiędzy Islamem a cywilizacją zachodu ...a gdzież kościół ? nie ma ?....
a komuż zagraża ktoś kto zajmuje się sprawami nie z tej Ziemi , kogo interesują problemy bez związku z bieżącą sytuacją ludzi ?
Teraz zaboli :
a kto się liczy w starciu cywilizacji, ludzie którzy potrafią WCIELAĆ W ZYCIE SWE ZASADY czy ci którzy komentują coś co nie ma większego znaczenia wżyciu społecznym ?
Kiedyś przeczytałem wypowiedź jednego z teologów w ..."Wyborczej " o tym ,że teologia się rozwija ale...nie wiadomo czy kiedykolwiek znajdzie zastosowanie ...
Problem w tym ,że Chrystus jest SŁOWEM WCIELONYM , i kto nie potrafi wcielać jego nauki ...nie jest Jego uczniem ...
a potrafimy ? przecież nie panujemy już nad stylem życia nie tylko kraju w którym żyjemy ale nad ...własnym .
Teologia bez zastosowań ? a na cóż się to przyda ? [św. Jakub ]
Pisał Pan niedawno o problemie pokrewnym wrócił ten problemy jak bumerang i będzie wracał bo na horyzoncie pojawił się Islam który jest prymitywny i brutalny [ moje prywatne odczucie ] ale wciela...jak Mojżesz.
Skoro mowa o teologii to jakie są metody weryfikacji metody pracy teologa , czy nie było powiedziane ,ze po owocach ich poznacie ?