W każdych mistrzostwach świata musi się zdarzyć jakieś niespodziewane rozstrzygnięcie. W środę w Durbanie mistrz Europy, Hiszpania, przegrał ze Szwajcarią. To na razie największa niespodzianka tegorocznego Mundialu. Czy ostatnia?
Mecze na mistrzostwach świata są coraz ciekawsze, niestety sędziowanie coraz gorsze. W niedzielę arbitrzy podjęli dwie skandaliczne decyzje, które wpłynęły na przebieg i wynik obu spotkań.
W sobotę w Barcelonie odbyła się manifestacja nawołująca polityków do dialogu. Około tysiąca osób demonstrowało na placu Sant Jaume, pomiędzy siedzibą władz Katalonii a ratuszem Barcelony.
Obie strony konfliktu w Katalonii szykują się do decydującego starcia. Rząd hiszpański próbuje odzyskać zaufanie mieszkańców Katalonii metodą kija i marchewki.
Z 242 konsekrowanych Hostii ułożył słowo „pederastia”. Tę „artystyczną instalację” wystawiono w sali należącej do Urzędu Miasta.
Powstanie listopadowe ukształtowało polską debatę publiczną na ponad 150 lat. Gdyby nie wybuchło, bylibyśmy dzisiaj innym narodem.
Wynik nie do końca oddaje to, co się działo na boisku. Przewaga Niemców była ogromna i Grecy mogą być szczęśliwi, że uzyskali honorowy wynik.
Włosi obawiali się, że Chorwaci i Hiszpanie umówią się na remis 2:2, który by eliminował Italię. Układów jednak nie było. Włosi, u których niedawno wykryto aferę korupcyjną, otrzymali więc lekcję uczciwego futbolu.
Niemcy były zdecydowanym faworytem. Do tej pory mogło się wydawać, że nie mają słabych punktów. Trener Włochów, Cesare Prandelli udowodnił, że jednak mają. I to bardzo poważne.
Mistrz świata znów nie potrafił wygrać meczu. Tym razem Włosi nie potrafili sobie poradzić ze słabeuszem z Nowej Zelandii. Nie zawiedli natomiast Brazylijczycy.