Półwiecze Unii ma uczcić specjalna deklaracja. Czy znajdzie się w niej miejsce dla chrześcijaństwa? - zadała pytanie Rzeczpospolita.
29 stycznia polscy delegaci spotkają się z wysłannikami Angeli Merkel w Berlinie. Na razie jednak nie będą dyskutować o nowym traktacie. - Nasza pierwsza rozmowa będzie dotyczyła deklaracji berlińskiej - powiedział "Rz" Marek A. Cichocki, jeden z dwóch pełnomocników polskiego rządu wyznaczonych do negocjacji z Niemcami. Deklaracja berlińska to dokument, którym pod koniec marca w stolicy Niemiec Unia uczci 50-lecie podpisania traktatów rzymskich stanowiących początek Wspólnot Europejskich. Polacy oraz wysłannicy pozostałych 26 państw UE będą się zastanawiać, co powinno się znaleźć w historycznym dokumencie. Dla jednych deklaracja stanowi okazję do powrotu do dyskusji o korzeniach Europy, w tym jej chrześcijańskim dziedzictwie. Ale niektórzy politycy ostrzegają, żeby nie odnawiać już raz zażegnanych konfliktów. - Grecka filozofia, rzymskie prawo i chrześcijaństwo - to są korzenie Europy. Nie chodzi o zmuszanie nikogo do wyznania wiary, ale o stwierdzenie historycznego faktu - mówi "Rz" Wojciech Roszkowski, historyk, eurodeputowany PiS. Według niego deklaracja berlińska jest dobrą okazją powrotu do tej dyskusji i Polska powinna z niej skorzystać. Jeśli się uda, to będzie znaczyło, że jest szansa na zmianę zapisów w konstytucji. Politykowi PiS wtóruje Dariusz Rosati z SdPl. - Warto ponowić tę próbę. To jest dokument niewiążący, polityczny. Nie ma żadnego ryzyka, że taka dyskusja opóźni prace nad traktatem konstytucyjnym - powiedział "Rz" polski eurodeputowany. Kwestia odwołania do chrześcijańskich korzeni Europy była jedną z głównych kontrowersyjnych spraw w czasie dyskusji na temat konstytucji. Zwolennikami takiego zapisu w preambule nowego traktatu były: Polska, Włochy, Portugalia, Czechy, Słowacja, Litwa, Malta i Irlandia. Zdecydowanymi przeciwnikami odwołania do tradycji chrześcijańskich były Francja i Belgia. Ostatecznie w preambule zamieszczono jedynie wspomnienie o kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwie Europy. Teraz kluczowe jest, czy Niemcy - którzy będą prowadzili negocjacje - widzą w deklaracji jakiekolwiek miejsce dla historii i korzeni Europy. Czy też poprzestaną, jak chce przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, na mówieniu o przyszłości. Kanclerz Angela Merkel, córka pastora i przywódczyni niemieckich chadeków, w czasie spotkania z Benedyktem XVI w Watykanie w sierpniu 2006 roku obiecała, że powróci do kwestii chrześcijaństwa w konstytucji. Deklaracja berlińska pokaże, czy rzeczywiście ma takie zamiary i czy atmosfera w Unii uległa zmianie.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.