Po raz pierwszy w historii na świat przyszło dziecko z komórki jajowej, która dojrzała nie w organizmie kobiety, ale w laboratorium, następnie została zamrożona, rozmrożona i zapłodniona. To szansa na potomstwo dla wielu kobiet leczonych z powodu raka - informuje Gazeta Wyborcza.
O osiągnięciu poinformowano podczas trwającej w Lyonie (Francja) dorocznej konferencji European Society of Human Reproduction and Embryology. Jak ujawnili lekarze z McGill Reproductive Center w Montrealu, noworodek ma się dobrze, a trzy kolejne kobiety, którymi się opiekują, są w ciąży i czekają na poród. Na świecie żyje już kilkadziesiąt dzieci poczętych z komórki jajowej, która dojrzewała w laboratorium - fachowo technikę tę nazywa się dojrzewaniem in vitro - IVM (in vitro maturation). Nigdy jednak wcześniej komórki, która dojrzała w takich warunkach, nie udało się zamrozić, rozmrozić i skutecznie zapłodnić. Zespół kierowany przez dr. Hananela Holzera spróbował tego dokonać w przypadku 20 kobiet leczonych z powodu tzw. zespołu policystycznych jajników będącego najczęstszą przyczyną bezpłodności. Udało się to w czterech przypadkach. Te 20 proc. to bardzo dobry wynik; mniej więcej taka sama jest skuteczność klasycznego zapłodnienia in vitro. Choć kobiety biorące udział w eksperymencie chorowały na zespół policystycznych jajników, to zdaniem ekspertów nowa metoda skierowana jest przede wszystkim do pań leczonych z powodu nowotworu. Dlaczego? Otóż stosowane dziś standardowo zapłodnienie in vitro wymaga podawania kobiecie dużych dawek hormonów płciowych, by pobudzić jajniki do wzmożonej produkcji jajeczek. W przypadku kobiet cierpiących np. na raka piersi wiążą się z tym co najmniej dwa istotne problemy. Po pierwsze, niektóre raki są wrażliwe na hormony - innymi słowy, ich podawanie może przyspieszyć rozwój choroby. Po drugie, hormonoterapia trwa co najmniej dwa tygodnie, a w przypadku raka wskazane jest, by leczenie zaczynać bez chwili zwłoki. Skutkiem tego wiele pań, które musiały przejść chemioterapię, bezpowrotnie utraciło zdolność posiadania dzieci. Dotychczas większość prób pomocy im koncentrowała się na pobieraniu i zamrażaniu fragmentów lub całych jajników. Po powrocie do zdrowia kobietom przeszczepiano je z powrotem. Zarówno w przypadku fragmentu jak i całego jajnika udało się już doprowadzić do pierwszych ciąż i szczęśliwych narodzin. Jednak niektórzy eksperci mieli przy okazji tego typu eksperymentów jedno zastrzeżenie. Otóż ich zdaniem istnieje co prawda niewielkie, ale jednak ryzyko, że w pobranej i zamrożonej tkance jajnikowej "ukryją się" złośliwe komórki rakowe. Tym samym po ich przeszczepieniu może dojść do ponownego ujawnienia się raka. Stąd właśnie biorą się próby pobierania i zamrażania samych komórek jajowych. - Dotychczas nie byliśmy pewni, czy będące na wczesnym etapie rozwoju komórki jajowe są w stanie przeżyć dojrzewanie w laboratorium, zamrożenie i rozmrożenie - podsumowuje prace swojego zespołu dr Holzer. Jego badania są jeszcze na wczesnym etapie. Naukowcy z Montrealu starają się obecnie o zgodę komitetu etycznego na zastosowanie opracowanej przez siebie metody u kobiet z rozpoznaną chorobą nowotworową. - Kanadyjczycy wykonali kolejny krok naprzód w staraniach o zachowanie płodności u kobiet, które np. muszą poddać się chemioterapii - komentuje dla Gazety dr Katarzyna Kozioł z warszawskiej Przychodni Leczenia Niepłodności "nOvum". - Poza tym cała sprawa ma jeszcze jeden wymiar. Otóż przy klasycznym zapłodnieniu in vitro z reguły powstaje kilka "nadprogramowych" zarodków - mówi Katarzyna Kozioł. Co z nimi zrobić? - To pytanie budzi najwięcej kontrowersji wokół tematu sztucznego zapłodnienia. Wyjściem byłoby zamrażanie na dużą skalę nie gotowych zarodków, ale samych plemników i jajeczek, z których w miarę potrzeby tworzono by embriony. Niestety, w odróżnieniu od plemników komórki jajowe bardzo źle znoszą zamrażanie. Wyniki osiągnięte przez zespół Holzera, gdyby udało się je powtórzyć na większą skalę, dają nadzieję, że to się zmieni - podsumowuje dr Kozioł.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.