Na temat wprowadzenia do konstytucji zapisu o ochronie życia „od poczęcia do naturalnej śmierci" słyszymy różne opinie, także różne opinie hierarchów Kościoła. Spróbujmy to uporządkować.
Na prodemokratyczne opinie Polaków w materii obsadzania stolic biskupich ma wpływ niedawna sprawa abp. Wielgusa.
Aby zrozumieć to, nad czym dziś pochyla się wielu Polaków, a mianowicie kwestią dopuszczalnością w Polsce „eutanazji", należy sobie wpierw dobrze uświadomić, co nam tak naprawdę w spadku pozostawiła epoka „oświecenia", która na dobre zadomowiła się w Europie wraz z nadejściem rewolucji francuskiej.
To oczywiste, że o wychowaniu religijnym dziecka decydują jego rodzice lub opiekunowie prawni. Pojawia się jednak problem, jak daleko sięga prawo do tej decyzji.
Dwa lata po śmierci Jana Pawła II pozytywne emocje związane z Jego osobą już nie wystarczają. Ważniejsza staje się teraźniejszość.
Kościół to przecież my, Kościół jest taki, jak społeczność, w której istnieje. To samo dotyczy księży.
Moja wiara jest dość prosta. Uwierzyłem w obietnicę Jezusa z Nazaretu, że kiedyś zmartwychwstanę i osiągną życie wieczne. To dla mnie prawdziwa Dobra Nowina. Dzielenie się tą nadzieją jest dla mnie nieporównywalnie ważniejsze niż polityczne rozgrywki, a Kazanie na górze stoi przed wszelkim polskim czy europejskim prawem.
Przyznam, że jest dla mnie w tym zestawieniu pewien absurd.
Gdy do polskich brzegów zbliża się pływająca klinika aborcyjna, wtedy mówi się, że jest to walka o prawa. Gdy młody człowiek na plakatach pokazuje, jak realizacja owego prawa wygląda, wtedy z oburzeniem twierdzi się, że przekroczył granice dobrego smaku.
Zastanawiam się, czy wydawcy we wszystkich telewizjach, zarówno w komercyjnych, jak i w publicznej, posługują się tym samym schematem myślowym.