Pamiętam, że w czasach PRL-u dość powszechne były opinie o niekatolickich wspólnotach wyznaniowych, że są pupilami władz i dają się wykorzystywać do walki z Kościołem katolickim.
Teoretycznie po tym, co w kwestii lustracji spotkało Kościół katolicki, powinien mnie cieszyć fakt, że teraz żerujące na temacie lustracji media znalazły nowe ofiary w innych wspólnotach wyznaniowych. Być może powinienem przytaknąć dr Antoniemu Dudkowi z IPN, który wieszczy, że jeśli władze innych Kościołów chrześcijańskich same nie zajmą się badaniem swej przeszłości, wymuszą to na nich ich wierni. A potem czekać niecierpliwie, aż dowiem się z gazet, że w każdej z niekatolickich wspólnot było wśród hierarchii procentowo znacznie więcej agentów niż wśród księży katolickich (co zdążył już zasugerować w jednej z gazet historyk Jan Żaryn) i zacząć odczuwać satysfakcję, że my, katolicy, na tym tle nie wypadamy tak najgorzej. A w porównaniu z tymi, którzy ostentacyjnie popierali peerelowski system i jego autorów, to w ogóle jesteśmy święci. Nie chcę takiej satysfakcji. Nie podoba mi się, że teraz, gdy nie da się już w mediach szybko wyrobić sobie nazwiska przez ujawnienie agenturalnej przeszłości jakiegoś katolickiego hierarchy, zainteresowanie zaczyna się przenosić na prawosławnych, protestantów i innych. Nie podoba mi się straszenie ich, że i tak wszystko się wyda. Pamiętam, że w czasach PRL-u dość powszechne były opinie o niekatolickich wspólnotach wyznaniowych, że są pupilami władz i dają się wykorzystywać do walki z Kościołem katolickim. Dziś część z nich przyznaje, że dawała się wykorzystywać. Czy z tego wynika, że teraz powinniśmy jako katolicy mściwie tropić tego typu przypadki i domagać się rekompensaty, a przynajmniej wielokrotnych przeprosin? Jestem pewien, że nie. I powinniśmy bardzo uważać, aby nas sprytnie nie wmanewrowano w tego typu „rozliczenia” z przeszłością. Nie mamy żadnych uprawnień, aby innym wspólnotom chrześcijańskim w Polsce robić rachunek sumienia. Ze swoją przeszłością muszą sobie poradzić same. Kościół katolicki w Polsce stopniowo poznaje tę część prawdy o sobie, którą zawierają dokumenty wyprodukowane w minionym półwieczu przez jego prześladowców. Nie jest to proces łatwy, bo przypomina trochę robienie rachunku sumienia na podstawie zapisków samego diabła. Kościół katolicki długo do tego dojrzewał. Być może inne wspólnoty wyznaniowe w naszym kraju potrzebują do osiągnięcia tej dojrzałości jeszcze więcej czasu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.