Większość mieszkańców Niemiec opowiada się za delegalizacją Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (NPD) - wynika z opublikowanego w piątek sondażu dla telewizji ZDF.
Za zakazaniem działalności NPD wypowiedziało się 77 proc. respondentów, a przeciwko 19 proc., 4 proc. nie miało zdania w tej sprawie.
Dyskusja na temat delegalizacji skrajnie prawicowego ugrupowania odżyła w Niemczech w minionych tygodniach po przypadkowym wykryciu neonazistowskiej grupy terrorystycznej, odpowiedzialnej za zamordowanie dziewięciu drobnych przedsiębiorców o tureckim i greckim pochodzeniu oraz niemieckiej policjantki w latach 2000-2007.
W piątek druga izba niemieckiego parlamentu, Bundesrat, w specjalnej rezolucji oddała hołd ofiarom Narodowosocjalistycznego Podziemia (NSU) i wezwała władze do wyjaśnienia przestępstw. Zażądała również od władz federalnych i krajów związkowych zbadania, czy aktualne śledztwo dostarcza argumentów, przemawiających za delegalizacją.
W 2003 r. trybunał konstytucyjny zablokował wniosek o zakaz działalności tej skrajnie prawicowej partii, gdy okazało się, że część materiału dowodowego przeciwko NPD pochodziła od informatorów kontrwywiadu. Niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji twierdzi, że informatorzy są niezbędni, by kontrolować działania skrajnej prawicy.
Według sondażu ZDF 55 proc. mieszkańców Niemiec uważa, że werbowanie przez kontrwywiad informatorów w środowiskach prawicowej ekstremy jest słuszną metodą. Przeciwnego zdania było 36 proc. respondentów.
W opinii 59 proc. uzasadniony jest zarzut, że kontrwywiad ściga prawicowych ekstremistów z mniejszą determinacją niż ekstremistów lewicowych albo islamskich. Zdaniem 23 proc. zarzut ten jest bezpodstawny, a 18 proc. pytanych nie miało zdania na ten temat.
W sondażu wzięło udział 1276 uprawnionych go głosowania mieszkańców Niemiec.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.