W atakach islamistów z ruchu Boko Haram w niedzielę w Nigerii zginęło 39 osób. Wcześniejsze informacje mówiły o 27 zabitych w stolicy kraju Abudży i jednym w Jos.
W Madalli na peryferiach stolicy Nigerii eksplodował w niedzielę rano w kościele św. Teresy ładunek wybuchowy. Zginęło 35 osób, a ranne zostały 52 osoby - podał koordynator nigeryjskiej agencji zarządzania kryzysowego Slaku Luguard.
Do zabrania rannych z kościoła Św. Teresy brakowało karetek pogotowia.
Do kolejnych eksplozji doszło w kilka godzin później: przy kościołach w miastach Gadaka i Jos oraz - jak podała w komunikacie nigeryjska policja - na komisariat w Damaturu.
W Jos zginął policjant, kiedy zamachowiec, już po wybuchu, zaczął strzelać do funkcjonariuszy - podał rzecznik władz stanowych. Policja w pobliskim budynku znalazła tam też jeszcze i rozbroiła dwa ładunki wybuchowe.
W Damaturu, stolicy stanu Yobe, "trzech policjantów zginęło, a zamachowiec-samobójca został zabity" - podano w komunikacie.
Do zorganizowania niedzielnych zamachów na kościoły przyznała się radykalna organizacja islamska Boko Haram. Nazwa ta oznacza "zachodnia edukacja to świętokradztwo".
Boko Haram stała za licznymi atakami zorganizowanymi w minionym tygodniu w dwóch północno-wschodnich stanach Nigerii. W zamachach tych i w starciach z siłami bezpieczeństwa, które nastąpiły w czwartek i piątek, zginęło około 100 osób.
W sobotę podczas walk radykalnych islamistów z wojskiem i organizacjami paramilitarnym w północno wschodniej Nigerii śmierć poniosło ponad 70 osób.
W stanie Yobe, gdzie również zaatakował Boko Haram, zginęło co najmniej 50 osób. W stolicy sąsiedniego stanu Borno - mieście Maidiguri co najmniej trzy kościoły legły w gruzach, gdy terroryści z Boko Haram obrzucili je ładunkami wybuchowymi.
Boko Haram przyznała się do zorganizowania krwawych zamachów 24 grudnia 2010 r., w których zaatakowano wiele kościołów. W Wigilię Bożego Narodzenia ubiegłego roku w Nigerii zginęło ponad 40 osób, a nazajutrz w dwóch kościołach kolejne sześć.
Biały Dom w komunikacie wyraził ubolewanie z powodu "nieuzasadnionej przemocy i tragicznych ofiar w dniu Bożego Narodzenia". Zapewnił, ze Stany Zjednoczone pozostają w kontakcie z władzami Nigerii.
Szef MSZ Niemiec Guido Westerwelle potępił "straszne ataki na chrześcijan, którzy zebrali się, by świętować Boże Narodzenie". W Wielkiej Brytanii minister spraw zagranicznych William Hague określił ataki jako nikczemne i zaznaczył, że wymierzone były w "rodziny, które zgromadziły się w pokoju i modlitwie".
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy wyraził solidarność z władzami i społeczeństwem Nigerii "w ich walce z terroryzmem" i zaznaczył, że jak najostrzej potępia niedzielne akty przemocy.
Włochy "będą czyniły, co tylko możliwe, również w ramach Unii Europejskiej, by w Nigerii (...) były respektowane i aktywnie bronione zasady współistnienia religii, wolności wyznania i szacunku dla nich" - zapowiedział szef dyplomacji Giulio Terzi.
W "najostrzejszych słowach" potępił zamachy Izrael w komunikacie swojego MSZ. Zapowiedział, że dostarczy pomoc medyczną władzom Nigerii dla rannych w zamachach.
Boko Haram bywa określana jako sekta. Brutalnymi metodami, uciekając się do mordów i zamachów, walczy ona o wprowadzenie szariatu we wszystkich 36 stanach Nigerii (szariat obowiązuje w północnych stanach, gdzie mieszka znacznie więcej muzułmanów).
Na północnym-wschodzie kraju, zwłaszcza w Jos, często dochodzi do starć między chrześcijanami i muzułmanami.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.