Od 2004 r. działa w Gnieźnie stowarzyszenie „Dom”, prowadzące dwa schroniska. Ich założycielem jest Marian Wierzbicki, sam przez wiele lat bezdomny.
Jego podopieczni nie wyciągają ręki po pomoc. Prowadzą warsztaty usługowe i organizują imprezy o charakterze społecznym. Dzięki zajęciom terapeutycznym wielu z nich wróciło do rodzin.
Ówczesny metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński, kiedy odwiedzał w Gnieźnie bezdomnych, klepał ich przywódcę konfidencjonalnie po brodzie. Ten odczytał to jako przejaw sympatii i poufałości i gdy nadarzyła się okazja stworzenia schroniska dla bezdomnych, udał się do arcybiskupa z prośbą o pomoc. Błogosławieństwo metropolity gnieźnieńskiego otworzyło drzwi do urzędów i ułatwiło realizację przedsięwzięcia.
Bezdomni się skrzyknęli
Człowiekiem, który zabiegał o pomoc arcybiskupa był Marian Wierzbicki. To jemu udało się zrealizować marzenie szarytki, śp. siostry Felicji, o której w Gnieźnie mówi się jak o świętej, a która pragnęła założyć dom dla bezdomnych rezydentów dworca kolejowego. Na szczęście dla Wierzbickiego i jego towarzyszy niedoli pomocną dłoń wyciągnęli także inni ludzie, z ówczesnym prezydentem miasta Jaromirem Dzielem i jego bratem, ks. Jackiem Dzielem, dyrektorem Caritas.
Najpierw trzeba było uzyskać osobowość prawną dla stowarzyszenia. Wierzbicki skrzyknął bezdomnych z dworca, oni zaś przygotowali całą dokumentację. 16 sierpnia 2004 r. zostało zarejestrowane Powiatowe Stowarzyszenie Na Rzecz Pomocy Bezdomnym i Integracji Społecznej w Gnieźnie „DOM”. Funkcję prezesa objął Marian Wierzbicki. Wystarał się on o budynek przy ul. Pocztowej 5, który - po remoncie – 9 września 2005 r. poświęcił metropolita gnieźnieński, abp Henryk Muszyński. Dom otrzymał nazwę „Pomocna Przystań” i od razu przygarnął bezdomnych z Gniezna. Utworzono także przy nim punkt charytatywny i łaźnię dla ubogich.
Dwa lata później Marian Wierzbicki pozyskał drugi dom, przy ul. Kawiary 38, z dużym terenem ogrodniczym, gdzie powstała filia schroniska. Dzisiaj oba schroniska zapewniają dach nad głową ok. 50 osobom.
Prezes działa „na maksa”
Marian Wierzbicki wiele w życiu przeszedł. Gdy miał pięć lat, jego ojciec zginął w wypadku samochodowym. Marian pomagał matce samotnie wychowującej sześcioro dzieci. To była dobra szkoła odpowiedzialności i obowiązkowości.
Kiedy w latach 90. ubiegłego wieku w Gnieźnie zaczęły padać jedne po drugim zakłady pracy, wielu ludzi znalazło się na bruku. Jednym rozpadły się rodziny, inni popadli w alkoholizm. Byli i tacy, których dotknęły oba nieszczęścia. W tej grupie znalazł się także pan Marian. Jednak gdy życzliwi ludzie zaproponowali mu terapię, nie odmówił. Potem bracia Dzielowie – prezydent i dyrektor Caritas – wysłali go na kurs do Drezdenka. Wierzbicki wrócił stamtąd z bardzo dobrymi referencjami i przystąpił do działania.
„To człowiek niezwykle inteligentny, znakomity organizator, robi wszystko na maksa. I o wszystko się troszczy” – chwali swego szefa Maria Chwiałkowska-Grygiel, sekretarz zarządu Stowarzyszenia „Dom”, z zawodu nauczycielka. Wszystkiego chce sam dopilnować, stara się o sponsorów, dogląda, by nikomu niczego nie brakowało. Dlatego przez wielu mieszkańców schroniska jest traktowany jak ojciec. Kiedy niedawno przebywał na radioterapii, w ośrodku wzrosło zużycie środków uspokajających, bo każdy drżał o zdrowie prezesa.
Prawdziwy dom
W schronisku „Pomocna Przystań” nie ma piętrowych łóżek. „Mieszkańcy stanowią jedną rodzinę. Dlatego nikomu nie ograniczamy czasu pobytu” – informuje Chwiałkowska-Grygiel.
Byli bezdomni zorganizowali schronisko dla psów i mały zwierzyniec. Jest koń, są gołębie, rybki. „Każdy chodzi koło swoich zwierzątek i to też sprzyja tworzeniu rodzinnej atmosfery” – twierdzi Chwiałkowska-Grygiel.
Stowarzyszenie prowadzi indywidualne programy wychodzenia z bezdomności. Dzięki nim 30 osób usamodzielniło się i wróciło do swoich rodzin. W schroniskach prowadzona jest przez cały rok terapia antyalkoholowa z udziałem psychiatry, psychologa i specjalistów od uzależnień.
Dawać siebie bliźnim
Inicjatywa gnieźnieńska pokazuje, że ludzie zepchnięci na margines, niemal spisani na straty, są w stanie nie tylko uratować siebie, ale dać wiele społeczeństwu. Stowarzyszenie „DOM” organizuje imprezy integracyjne, np. na Dzień Dziecka, albo dla dzieci z porażeniem mózgowym, opłatek z księdzem prymasem. Spotkania organizowane są z dużym rozmachem. Jest muzyka, tańce, dobre jedzenie.
W swoich warsztatach remontowo-usługowych i artystyczno-rzemieślniczych bezdomni wykonują bezpłatnie różne usługi dla potrzebujących. Na tegoroczne Boże Narodzenie urządzili ruchomą szopkę w sanktuarium franciszkanów w Gnieźnie.
Marian Wierzbicki, który w tym roku otrzymał Nagrodę im. Św. Brata Alberta, nie spoczywa na laurach. Myśli już o założeniu schroniska dla bezdomnych kobiet.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.