Aktywiści organizacji prawosławnych i nacjonalistycznych, wspierani przez kozaków i policję, uniemożliwili w niedzielę przeciwnikom Władimira Putina zebranie się w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie na modlitwę w intencji jego odejścia z Kremla.
Dwie osoby zostały zatrzymane. Jedną z nich jest Roman Dobrochotow, przywódca opozycyjnego ruchu młodzieżowego My i organizator niedzielnej akcji. W jego zamyśle miała ona nawiązywać do głośnej "Modlitwy punkowej", którą w lutym wykonały tam członkinie zespołu muzycznego Pussy Riot, a w której prosiły Bogurodzicę, by "przepędziła Putina".
"Grupa punkowa Pussy Riot jest oskarżana o to, że naruszyła kanony Cerkwi prawosławnej. My chcemy zorganizować modlitwę zgodnie ze wszystkimi cerkiewnymi kanonami. Bez politycznych haseł i agitacji" - oświadczył Dobrochotow przed akcją.
Policja zatrzymała go zanim doszedł do Soboru Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej w Rosji. W swoim mikroblogu na Twitterze opozycjonista nie wykluczył, że zostanie mu postawiony zarzut wzniecania wrogości na tle religijnym.
Policja zawczasu zamknęła teren wokół Soboru. Na miejscu byli też kozacy, którzy utrzymywali, że przybyli na modlitwę za ojczyznę i jej władcę - Władimira Putina.
Samego wejścia do świątyni strzegli aktywiści z organizacji Prawosławni Chorążowie. Młodzi, dobrze zbudowani ludzie, ubrani w czarne bluzy z napisem "Prawosławie albo śmierć", skandowali "Sodoma nie przejdzie!". Wszystkich, których uważali za opozycjonistów, polewali wodą święconą.
W konfrontacji uczestniczyło ponad 200 osób - po około 100 z każdej strony. Doszło do utarczek słownych i przepychanek. Jedną osobę zatrzymano.
21 lutego pięć młodych artystek z Pussy Riot weszło do Soboru Chrystusa Zbawiciela, naciągnęło na głowy kolorowe kominiarki, rozstawiło przed ołtarzem aparaturę nagłaśniającą i wykonało utwór nazwany przez siebie "Modlitwą punkową". Prosiły w nim Bogurodzicę, by "przepędziła Putina".
Ochroniarze wyprowadzili artystki z soboru i pozwolili im swobodnie odejść. Skandal wybuchł, gdy członkinie Pussy Riot umieściły w internecie film ze swojego występu. Wśród prawosławnych, w tym hierarchów, podniosły się głosy oburzenia. Dziewczęta oskarżono o sprofanowanie świątyni, obrażenie uczuć religijnych i szerzenie nienawiści.
Wkrótce po tym trzy domniemane członkinie Pussy Riot zostały aresztowane. 19 kwietnia sąd w Moskwie przedłużył im areszt do 24 czerwca. Grozi im kara do siedmiu lat pozbawienia wolności.
"Koncert" w Soborze Chrystusa Zbawiciela była drugą taką akcją Pussy Riot. 20 stycznia na Placu Czerwonym zaśpiewały piosenkę "o Putinie, który przestraszył się opozycyjnych wystąpień". Artystki również zostały zatrzymane. Dwie spośród nich ukarano grzywnami w wysokości 500 rubli (około 17 dolarów) za naruszenie przepisów o wiecach i zgromadzeniach.
Akcje te były częścią kampanii protestów przeciwko Putinowi przed marcowymi wyborami prezydenckimi, które przyniosły jego zwycięstwo. W incydencie w Soborze widziano również akt wyzwania wobec rosyjskiej Cerkwi prawosławnej za jej zaangażowanie polityczne po stronie władz.
W poprzednią niedzielę kilkadziesiąt tysięcy wiernych uczestniczyło w modlitwie w obronie Cerkwi prawosławnej, zorganizowanej przed Soborem Chrystusa Zbawiciela przez cerkiewnych hierarchów. Uważają oni, że Cerkiew jest atakowana przez siły antyrosyjskie, próbujące podważyć jej autorytet.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.