Współprzewod-niczący Komisji Majątkowej Józef Różański – ze strony rządowej 
(z lewej) i Krzysztof Wąsowski – ze strony kościelnej podczas konferencji prasowej podsumowującej działalność Komisji

Współprzewod-niczący Komisji Majątkowej Józef Różański – ze strony rządowej 
(z lewej) i Krzysztof Wąsowski – ze strony kościelnej podczas konferencji prasowej podsumowującej działalność Komisji
Agencja Gazeta/Sławomir Kamiński

Problemy majątkowe 
w relacjach 
Kościół–państwo

Brak komentarzy: 0

Andrzej Grajewski
, „Gość Niedzielny”


Kościół - Państwo - Finanse

publikacja 10.05.2012 00:00

Czy Kościół rzeczywiście jest niesłusznie faworyzowany przez państwo, jak sugerują czasami niektóre media oraz politycy?

Czy Fundusz Kościelny oraz Komisja Majątkowa naprawdę były dla Kościoła katolickiego jakimiś specjalnymi przywilejami? Przyjrzyjmy się faktom oraz wyjaśnijmy najważniejsze i najbardziej podstawowe terminy, a także procesy, jakie miały miejsce na tym obszarze, nie tylko w czasach PRL.
Dobra martwej ręki
W debacie na temat majątku Kościoła spotkać można czasem dość osobliwą nazwę „dobra martwej ręki”. Jest to tradycyjny sposób określania majątku, najczęściej nieruchomości ziemskich, które nie należały do konkretnej osoby fizycznej, ale były własnością Kościoła jako tzw. osoby prawnej. Mówiąc inaczej, chodzi o dobra, których właścicielem były poszczególne parafie, diecezje bądź zgromadzenia zakonne. Majątek ten tworzony był przez wieki, najczęściej przez nadania, darowizny bądź fundacje, po to, aby wspomagać jakieś dzieło. Kościół był właścicielem, ale dochody z tej własności musiały być kierowane na cel wskazany przez darczyńcę. Własność ziemska przez wieki umożliwiała także Kościołowi normalną pracę duszpasterską, utrzymanie seminariów, zakonów kontemplacyjnych, działalność misyjną, a także pełnienie roli mecenasa oświaty, kultury i sztuki. Prawo kanoniczne od dawna zabraniało wyzbywania się tych dóbr, które miały być w całości przekazane następcom. Ich sprzedaż mogła się odbywać tylko za specjalną zgodą odpowiednich gremiów w parafii, diecezji, a w szczególnych przypadkach wymagana była nawet zgoda papieża. Ponieważ dobra te praktycznie były wyłączone z normalnego obrotu handlowego, zaczęto je nazywać dobrami znajdującymi się jakby w „martwej ręce”, a więc nie na sprzedaż. To określenie jest także tradycyjnie związane z tym, że majątek ten często bywał Kościołowi zapisywany w testamencie, pochodził więc niejako z „martwej ręki”, czyli był ostatnią wolą donatora. 


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..