Komisarz UE ds. konkurencji Joaquin Almunia wezwał w poniedziałek koncern Google do przedstawienia w najbliższych tygodniach środków naprawczych, które wyeliminują wskazane przez KE monopolistyczne praktyki. To szansa dla firmy, by uniknąć kary.
"Szybkie uzdrowienie konkurencji z korzyścią dla użytkowników (internetu) jest zawsze lepsze od długiego postępowania, chociaż te ostatnie okazują się czasem niezbędne" - powiedział Almunia, uzasadniając decyzję Komisji Europejskiej.
Dodał, że firma Google wielokrotnie wyrażała "chęć omówienia zastrzeżeń KE bez konieczności angażowania się w postępowanie sporne". "Dlatego daję dziś Google'owi szansę przedstawienia środków naprawczych, w odpowiedzi na zastrzeżenia, które do tej pory wskazaliśmy" - poinformował. KE oczekuje propozycji w ciągu najbliższych tygodni; potem pakiet działań naprawczych mieliby finalizować urzędnicy Komisji wraz z przedstawicielami firmy.
To pozwoliłoby rozwiązać kwestie sporne na drodze innej niż formalne postępowanie prowadzące do decyzji o nałożeniu kary i dopiero wtedy do zastosowania środków zaradczych. Tym samym KE może uniknąć ciągnącego się latami sporu, takiego jak np. w przypadku firmy Microsoft, który zakończył się nałożeniem na spółkę rekordowej kary 899 mln euro w 2008 r.
Komisja Europejska w listopadzie 2010 r. wszczęła wobec Google'a postępowanie antymonopolowe w związku ze skargami konkurentów koncernu, że nadużywa on swej dominującej pozycji na rynku. Od tego czasu wpływały kolejne skargi, a po rozważeniu wszystkich KE sformułowała cztery zastrzeżenia - powiedział Almunia.
Po pierwsze, wśród rezultatów wyszukiwania Google umieszcza linki do własnych wyspecjalizowanych wyszukiwarek (tzw. wyszukiwarek wertykalnych) i pozycjonuje je inaczej niż wyszukiwarki konkurentów. "Obawiamy się, że może to skutkować preferencyjnym traktowaniem (usług Google'a) kosztem usług konkurentów" - oświadczył Almunia.
Po drugie, KE jest zaniepokojona możliwością kopiowania przez Google'a treści z wyszukiwarek wertykalnych konkurentów i używania ich we własnych ofertach. "Google może kopiować oryginalne treści ze stron swoich konkurentów, takie jak opinie użytkowników (o produktach), i używać ich na własnych stronach bez pozwolenia" - podkreślił komisarz. W ten sposób koncern może korzystać z inwestycji konkurentów i zniechęcać ich do tworzenia oryginalnych treści, na czym tracą klienci", ponieważ "takie praktyki mogą wpływać na jakość stron (zamieszczających opinie) np. o podróżach czy restauracjach" - dodał.
Po trzecie, Komisja ma zastrzeżenia do umów, jakie Google zawiera z firmami w sprawie reklam, które pojawiają się jako wyniki wyszukiwania. "Umowy te prowadzą de facto do wyłączności (...), blokując dostęp konkurencyjnych dostawców usług (do użytkowników internetu)" - argumentuje KE. Google ma blisko 80 proc. udziału w rynku tzw. reklam wyszukiwarkowych i jest oskarżany przez konkurentów o to, że rozbudowuje ten segment dzięki swej czołowej pozycji na rynku samych wyszukiwarek. Ponadto KE wskazuje, że do utrzymania dominacji na tym rynku Google może wykorzystywać ograniczenia, jakie nakłada w kontraktach na dostawców oprogramowania.
Jak napisał niedawno tygodnik "European Voice", zażalenie na Google złożyły m.in. dwa portale turystyczne: Expedia i Tripadvisor. Google rozwinął własne usługi wyszukiwania lotów, co - ich zdaniem - wypycha je z rynku. Expedia twierdzi, że zachowanie internetowego giganta zakłóca konkurencję i szkodzi konsumentom. Według gazety zażalenia dotyczą pozycjonowania rezultatów wyszukiwania. Google odpiera zarzuty o preferencyjne pozycjonowanie własnych stron, twierdząc, że dostępność rezultatów wyszukiwania zależy jedynie od stopnia adekwatności wyniku względem zapytania.
Postępowanie KE to niejedyny problem Google'a w Europie. W połowie marca francuski urząd ochrony danych osobowych CNIL (Commission Nationale de l'Informatique) zwrócił się do firmy z pytaniami w sprawie nowej polityki prywatności. CNIL, który bada planowane zmiany w imieniu urzędów ochrony danych ze wszystkich 27 państw UE, chce wiedzieć, co Google zamierza robić z gromadzonymi danymi użytkowników, jak długo będą one magazynowane i czy będą powiązane z prawdziwą tożsamością danej osoby. Już wcześniej francuski regulator wyrażał "poważne wątpliwości" co do zgodności proponowanych przez Google zmian z europejskim prawem.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.