W kopercie zaadresowanej do prof. Wiesława Biniendy, jaką chciała mu przekazać prokuratura wojskowa za pośrednictwem żandarmerii, było wezwanie do wydania dokumentów - ujawnia "Nasz Dziennik".
Do domu, w którym zatrzymał się prof. Binienda, zapukał kilka dni temu funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej. "Nie było mnie wtedy w mieszkaniu, byłem w trasie. Był to jeden żandarm, miał kopertę, nie chciał jej zostawić. Zatelefonował do kogoś, najpewniej do swego przełożonego, i wyszedł. Nic nie zostawił. Nie mówił, co jest w kopercie" - relacjonował Binienda.
Według informacji "Naszego Dziennika", koperta mogła zawierać wezwanie do wydania dokumentów wraz z opracowaniami. W takim przypadku adresat wezwania musi je zrealizować. Na terytorium RP polskie służby wykonują wszelkie czynności procesowe zgodnie z polskim prawem. Każdy, a więc także obywatel obcego państwa, podlega jurysdykcji polskiej.
Do osobistego spotkania profesora Wiesława Biniendy z prokuratorami wojskowej prokuratury okręgowej, która prowadzi śledztwo smoleńskie, nie doszło. Prokuratura wydała oświadczenie, że czeka na wskazanie miejsca i czasu rozmowy. Jednak naukowiec opuszcza Polskę i nie jest przewidziane, by przyleciał do kraju w najbliższym czasie.
Równolegle Kinszasa negocjuje z USA umowę "minerały za bezpieczeństwo".
To sygnał dla Rosji, że USA są zobowiązane na rzecz pokoju opartego o wolną i suwerenną Ukrainę.
Budowniczy kościoła w Nowej Hucie, nękany przez władze, urząd bezpieczeństwa, milicję.
Od początku wojny zginęło już ponad 52,4 tys. Palestyńczyków.
„W obliczu powagi zbliżającego się zadania i pilnych potrzeb obecnych czasów..."
25 kwietnia doszło do podpisana porozumienia między DR Konga z Rwandą.
"Chłopcy, czy to możliwe, że mam żyć bez was" - zapisała w pamiętniku 16 listopada 1945 roku.