W Chinach powstaje podklasa, nazywana "nowym dnem społecznym". Tworzy ją 200 mln przybyszów z prowincji, którzy pracując w wielkich miastach byli główną siłą napędową gospodarki.
Znane czasopismo socjologiczne "Renmin Luntan" przedstawiło wyniki badań społecznych, z których wynika, że ludzie z "nowego dna społecznego" to biedacy, którzy nie mają siły przebicia ani w sensie materialnym, ani społecznym.
Z badań socjologów wynika, że mimo imponującego wzrostu gospodarczego i podniesienia się poziomu życia społeczeństwa chińskiego "nowe dno społeczne" wcale się nie zmniejsza. Ci ludzie są pozbawieni kapitału, wpływu na władzę i "guanxi" (układów), ale - co ciekawe - na razie nie tracą nadziei i są bardzo aktywni zarówno zawodowo, jak i społecznie. Prognozowane na najbliższe lata "schładzanie gospodarki" i wzrost kosztów utrzymania mogą to jednak zmienić.
Według opinii naukowców przedstawiciele "nowego dna społecznego" to ludzie zdani na własne siły, jedna z najważniejszych chińskich grup społecznych, która w znacznym stopniu przyczyniła się do rozwoju kraju. Prze 30 lat to właśnie oni, przybysze z prowincji, budowali potęgę chińskiej gospodarki.
Obecnie w Pekinie ludzi należących do tej grupy społecznej nazywa się potocznie "yueguangzu" - "grupa, której nie wystarcza pieniędzy do końca miesiąca". Określenie to w pełni oddaje ich sytuację.
W bezpośrednich rozmowach mieszkańcy Pekinu, którzy przybyli z prowincji podkreślają, że trudno im obecnie przeżyć w stolicy Chin. 27-letni Han Jin, programista od sześciu lat mieszkający w Pekinie, mówi, że coraz częściej zastanawia się nad powrotem do rodzinnego miasta w prowincji Hunan. "Wszyscy zaczynamy ubożeć. Coraz trudniej znaleźć dobrą i stałą pracę. Miejscowi mają lepiej - mają wielu znajomych. To ułatwia im życie. Nam, przybyszom z prowincji, pozostaje tylko wiara, że kiedyś wreszcie zarobimy na mieszkanie i będziemy prowadzić normalne życie, ale czy ja tego doczekam?"
Zdaniem naukowców z "Renmin Lutan" w najbliższych latach nie należy się spodziewać poważnych zmian w sytuacji "nowego dna społecznego". Postawa ludzi z tej grupy nie grozi destabilizacją życia społecznego, ale za swoją pracę chcieliby poprawy warunków życia i równych szans w rywalizacji zawodowej. Obecne korupcjogenne układy zwane "guanxi" nie pozwalają im na samorealizację. To, zdaniem socjologów, musi ulec zmianie, by ta grupa ponad 200 mln przybyszów z prowincji mogła być w pełni wartościową siłą napędową gospodarki chińskiej.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.