Prezes Elewarru Bronisław Tomaszewski poinformował w piątek, że podjął decyzję o odwołaniu Andrzeja Śmietanki z funkcji dyrektora generalnego spółki. Jak zapowiedział, wypowiedzenie umowy o pracę wręczy mu w poniedziałek, kiedy Śmietanko wróci z urlopu.
Tomaszewski powiedział w TVN24, że chce odwołać Śmietankę z powodu "nagłośnienia problemów czy spraw" związanych zprzedsiębiorstwem. "Dla wszystkich jest oczywiste, że musimy w tej chwili stworzyć sytuację pewnego komfortu dla wszystkich uczestników tego zamieszania, a w związku z tym, że dotyczy to bezpośrednio (...) dyrektora generalnego, pana Andrzeja Śmietanko, stąd moja decyzja" - powiedział.
Tomaszewski poinformował, że Śmietanko jest na urlopie, dlatego procedura jego odwołania z funkcji dyrektora generalnego jest utrudniona. Jak zaznaczył, Śmietanko formalnie pozostanie na swoim stanowisku do momentu, kiedy będzie możliwe wręczenie mu wypowiedzenia umowy o pracę, czyli najprawdopodobniej do poniedziałku.
Dodał, że Śmietanko został odwołany z rad nadzorczych spółek zależnych: Towarowego Domu Maklerskiego Arrtrans w Łodzi i Zamojskich Zakładów Zbożowych. Tyle - powiedział Tomaszewski - było w tym momencie możliwe.
Elewarr to spółka, której 100 proc. akcji ma Agencja Rynku Rolnego; zajmuje się obrotem zbożami i ich przechowywaniem. Zrobiło się o niej głośno gdy "Puls Biznesu" ujawnił rozmowę szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem.
Łukasik mówił w tej rozmowie, że dyrektor generalny Elewarru Andrzej Śmietanko traktuje Elewarr "jako swoją spółkę"; według Łukasika Śmietanko zamienił stanowisko prezesa tej spółki na funkcję dyrektora generalnego, żeby nie obowiązywały go zapisy tzw. ustawy kominowej ograniczającej zarobki we władzach spółek państwowych. Łukasik mówił, że obecny prezes spółki to "słup".
"Słup wszystko mu firmuje. A to, co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. Wiesz, on sobie może wnioskować ... On zawnioskował o wynagrodzenie 50 tysięcy złotych miesięcznie. Ja mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał. Miesięcznie... Jak ja się dowiedziałem to spowodowałem, że do 30 (tysięcy zł) mu tam obniżył" - mówił Serafinowi były prezes Agencji Rynku Wolnego.
Za odwołaniem Śmietanki w minioną środę opowiedział się wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak (PSL). Na pytanie, czy Śmietnako powinien odejść, Pawlak powiedział: "To dobry kierunek. Szef, który zachowywał się pazernie w tak małej sprawie, jak to, że nie chciało mu się pracować dla państwa za 20 tys., tylko koniecznie chciał pracować za 30 tys. i doprowadził do takiego bałaganu, że teraz tyle zarzutów jest pod adresem PSL, to myślę, że byłoby najrozsądniejsze dla faceta z jajami, żeby usunął się w cień i przestał denerwować ludzi".
Pokłosiem ujawnienia nagrania z rozmowy Serafina i Łukasika jest dymisja ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Premier w czwartek przesłał do prezydent wniosek o odwołanie Sawickiego.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.